Czy można oczekiwać iż mieszkając niemal w ścisłym centrum miasta będzie się miało jednocześnie ciszę, spokój i piękne widoki oczywiście na połacie zieleni? Czy grupa ludzi, którym zawsze przeszkadzać będzie hałas, może odebrać pozostałym przyjemność chodzenia na koncerty czy też inne dostępne w mieście rozrywki?
Wydawało się, że mieszkańcy Śródmieścia Warszawy protestujący przeciwko wieżowcom to już szczyt absurdu – to gdzie wysokie budynki mają powstawać? Na przedmieściach? Teraz z kolei mieszkańcy Saskiej Kępy (w liczbie ponad tysiąca – nie mówimy o wszystkich) skarżą się na hałas z pobliskiego Stadionu Narodowego. Najpierw z powodu Orange Festival, teraz kolejnego wydarzenia czyli koncertów m.in. zespołu Metallica z ostatniego weekendu.
Po to buduje się takie obiekty, by poza meczami organizować na nich także koncerty – łatwiej na nie choćby dojechać. Ciśnie się na usta jedna rada dla protestujących – wyprowadźcie się na przedmieścia, albo przyjmijcie mieszkanie w tym miejscu z dobrodziejstwem inwentarza.
Uprzedzając – nie jest to polskie pieniactwo. W Londynie także sporym echem odbiło się wyłączanie prądu scenom w Hyde Parku – okolicznym bogaczom było w nocy za głośno, niech plebs bawi się gdzie indziej.
A osobom które będą chciały zaraz wylać kalumnie na autora tej opinii – po kilku latach mieszkania może nie w ścisłym centrum, ale blisko do niego - zdecydowałem się porzucić taką lokalizacje na rzecz bardziej odległej. Nie na przedmieściach, ale poza szeroko rozumianymi dzielnicami centrum miasta – da się dojechać choć dłużej, a nie ma hałasu i jest dużo zieleni.