W dzisiejszych czasach, dzięki ogólnemu postępowi cywilizacyjnemu, większość ludzi przestała już wierzyć w przepowiednie z gwiazd. Wierzy natomiast głęboko w przepowiednie z komputerów, a w szczególności w mądre i skomplikowane wykresy, za pomocą których elokwentni ekonomiści i analitycy pokazują przyszłość (tak jak ich poprzednicy robili z pomocą horoskopów). Metody niewątpliwie się zmieniły, problem generalnie pozostał – czy można wierzyć prognozom?
Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta. Oczywiście, że „wierzyć" prognozom nie można, bo nikt z nas nie zna przyszłości. Sytuacja gospodarcza jest wypadkową nieskończonej ilości czynników, od czysto ekonomicznych poprzez społeczne i polityczne do czysto przypadkowych. Możemy robić pewne założenia co do tego, jak się one ułożą, i na tej podstawie snuć przypuszczenia na temat prawdopodobnego ułożenia się trendów wzrostu gospodarczego i finansów. Ale oczywiście wystarczy lekka zmiana któregokolwiek z czynników, by nawet najlepiej przygotowana prognoza okazała się kompletnym niewypałem.
Co więc można powiedzieć o prawdopodobnym przebiegu procesów gospodarczych w Polsce w ciągu obecnego roku? No cóż, należałoby pewnie wystartować od stwierdzenia, że na razie rozwój wygląda dość stabilnie, ze wzrostem produkcji kształtującym się na dość stabilnym poziomie około 3 proc., leciutko spadającymi cenami i wariującymi kursami walut (franka i dolara, ale nie euro). Ale czy taki scenariusz będzie się nadal realizować, nie wiadomo. Bo zagraża mu masa różnych ryzyk.
Są więc potężne ryzyka na wschód od naszych granic – czyli wojna na Ukrainie i nieprzewidywalny prezydent Putin. Są potężne ryzyka na zachodzie – a zwłaszcza skutki niekonwencjonalnej polityki pieniężnej Europejskiego Banku Centralnego i niepewność co do koniunktury w Niemczech. Są ryzyka na południu – w tym zwłaszcza konsekwencje ewentualnego bankructwa Grecji.
Ale są i nie mniej groźne ryzyka w kraju – że wspomnę choćby (gdyby ktoś zapomniał) zbliżający się wyborczy dwupak, którego wstępną zapowiedzią są coraz ostrzejsze kłótnie polityków oraz rozlewające się coraz szerzej na cały kraj strajki. No i oczywiście ryzyko związane z potencjalnymi konsekwencjami finansowymi zamieszania z frankiem.