Bo czy w obecnej sytuacji na rynku węgla i w samych kopalniach KW racjonalne jest wydawanie 300 mln zł na barbórkę? Zwłaszcza że nagrody z okazji święta górników miałyby stanowić największą część pieniędzy wyłożonych przez inwestorów w pierwszym rzucie. Przekraczałyby nawet planowane w NKW inwestycje, które mają wyprowadzić spółkę na prostą. Pół biedy, gdyby miało to być wsparcie jednorazowe i w dodatku skierowane na najpilniejsze potrzeby. Ale w kolejnych miesiącach nastąpiłby ciąg dalszy wyciągania ręki po pieniądze.

Projekt pt. Nowa Kompania Węglowa zaczyna coraz bardziej przypominać zasypywanie dziury bez dna. Energetyka się zbuntowała, choć jeszcze niedawno menedżerowie jej kontrolowanych przez państwo spółek nie byli aż tak kategoryczni. Być może w toku prac nad biznesplanem ktoś za mocno zaczął dokręcać śrubę? Na niekorzyść programu działa termin jego realizacji, bo każdy dzień przybliża nas do wyborów, a o głosy górników zabiegają politycy wszystkich opcji. Nie dziwi głos związkowców lubelskiej Bogdanki, którzy wołają o renacjonalizację swojej spółki. Bo wygląda na to, że tylko rząd potrafi dziś dawać tak kosztowne prezenty.

Jedno może cieszyć w tej sytuacji: wygląda na to, że zarządzający giełdowymi koncernami kontrolowanymi przez Skarb Państwa, którzy deklarowali dotąd, że będą podejmować wyłącznie racjonalne biznesowo decyzje, faktycznie tak postępują. Bo wyłożenie choćby złotówki na taki biznesplan byłoby działaniem na szkodę spółek i ich akcjonariuszy. Jednocześnie menedżerowie ci zapewne zdają sobie sprawę, że niewiele ryzykują, po wyborach pewnie i tak stracą posady.