Dobra jest taka, że o wyjeździe w celach ekonomicznych myśli znacznie mniej Polaków niż jeszcze wiosną (co jest skutkiem niezłej koniunktury w polskiej gospodarce).
A pierwsza zła wiadomość, że to nadal aż 3 mln głównie młodych ludzi, którzy nie znajdują na lokalnym rynku pracy satysfakcjonujących ofert. Jak ich zatrzymać? Zaproponować wyjazd z Siemiatycz raczej do Poznania niż do Brukseli.
Przeszkodą w transferze pracowników do tych regionów Polski, gdzie brakuje rąk do pracy, jest brak tanich kwater. Może więc sięgnąć po doświadczenia z... PRL? Nie, nie proponuję prostego odtworzenia hoteli robotniczych – nie ten standard, nie te czasy. Ale oferta przyzwoitych zarobków z zakwaterowaniem mogłaby niejednego zachęcić.
Wynajem tanich kwater dla nowych pracowników to zadanie przede wszystkim dla biznesu. Ale pomóc w tym powinny samorządy, które są przecież zainteresowane tym, by przedsiębiorcy nie mieli problemów z pozyskaniem rąk do pracy i aby rosło grono podatników zasilających lokalną kasę.
Potencjalnego emigranta trzeba zatrzymać, zanim kupi bilet do Londynu czy Paryża. Bo gdy już ktoś znajdzie za granicą przyzwoicie płatną pracę, rzadko myśli o powrocie. A to właśnie jest ta druga zła wiadomość.