Przekonanie to rodzi w zwykłych ludziach obawy, że instytucje powołane do stabilizowania gospodarki mogą robić coś, co ją z czasem zdestabilizuje.
W części winnymi pojawienia się takich obaw są same banki centralne. Za mało tłumaczyły, że programy ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (quantitative easing, QE) nie mają nic wspólnego z drukowaniem pieniędzy. Za mało wysiłku włożyły w to, by dostatecznie jasno wyjaśniać opinii publicznej, że QE to są w istocie interwencje na wtórnym rynku obligacji, a więc coś podobnego jak interwencje na rynku walutowym. Nie podkreślały dostatecznie dobitnie, że bezpośrednim efektem QE nie jest wzrost podaży pieniądza, lecz tylko zwiększenie się płynnych rezerw banków.
A jest tak z tej prostej przyczyny, że bank centralny, kupując obligacje od banków komercyjnym, płaci im w ten sposób, że zwiększa ich płynne rezerwy. Podaż pieniądza (gotówka i to, co ludzie i firmy mają na rachunkach w bankach) od tego nie rośnie. Gdyby było inaczej, to Japonia od dawna miałaby kłopoty z inflacją, skoro stosuje QE już od 2001 r.
Banki centralne, podejmując QE, interweniowały na wtórnych rynkach obligacji między innymi po to, by zmniejszyć koszty obsługi długu publicznego (obniżając wysokość długoterminowych stóp procentowych). Interweniowały też po to, by pośrednio wywołać spadek kursu walutowego, ponieważ banki komercyjne, lokując swoje rosnące płynne rezerwy za granicą (carry trade), zwiększają podaż waluty krajowej na rynku globalnym, powodując jej deprecjację. Było tak wcześniej z jenem, dolarem i funtem, a niedawno było też z euro.
Banki centralne zakładały, że wywołane tym wszystkim ożywienie koniunktury przyniesie z czasem ponowny wzrost popytu na kredyt i zwiększenie się podaży pieniądza; którego emisja jest głównie efektem akcji kredytowej banków komercyjnych. W Japonii to wszystko się dotąd średnio udawało, w części dlatego, że skutki starzenia się społeczeństwa są w tam najdotkliwsze. W USA i Wielkiej Brytanii QE pomogło wydobyć się ich gospodarkom z recesji. Trzymajmy kciuki, by było tak również w strefie euro.