Bilety lotnicze są coraz bardziej dostępne i nic w tym dziwnego: podróżujemy coraz więcej, zwłaszcza prywatnie, często całymi rodzinami. Samolot okazuje się dobry nie tylko na długie wakacje, ale nawet do wypadów na narty, bo teraz można dołączyć je do bagażu. Także przy dalszych podróżach krajowych podróż samolotem może się bardziej opłacać niż przejazd samochodem lub pociągiem. Trzeba przyznać, że przewoźnicy dobrze reagują na rosnący popyt. Znacznie lepiej jest obniżyć ceny, wypełniając w ten sposób samolot po brzegi, niż zniechęcać klientów windowaniem stawek, wożąc w rezultacie powietrze.

Wykorzystują to biura podróży. Oferują duże obniżki na czarterowe wycieczki, pozwalają brać dzieci za pół darmo, dokładają możliwość przelotu w lepszej klasie. Spadają ceny wyjazdów na dalekie egzotyczne kierunki, niegdyś zarezerwowane dla posiadaczy wypchanych portfeli. Tańsze bilety zachęcają do samodzielnego organizowania turystycznych wypadów - często okazuje się, że przy okazji znajdujemy także tańszy, ale dobry hotel, tańsze i ciekawsze wyżywienie. Im bardziej tanieją przeloty, tym szybciej rośnie grono takich podróżnych. Ważne jednak, by w tym wyścigu o klienta zachować przynajmniej podstawowe standardy jakościowe.

Jak dotąd, tanie latanie bardzo ograniczyło wygody podróżujących. W samolotach zrobiło się potwornie ciasno, posiłki zniknęły, nie ma nawet gazet, a niektóre linie karzą sobie płacić nawet za szklankę mineralnej. Fakt, że w zamian za tanie bilety trzeba na czymś zaoszczędzić. Szkoda tylko, że te oszczędności stają się coraz bardziej drastyczne.