65-letniego Jerzego Nowickiego, nauczyciela z Czerwińska na Mazowszu, przez lata budził kaszel palacza. Kiedy dziesięć lat temu pan Jerzy zaczął dostawać zadyszki na schodach, uznał, że to prawo wieku.
Do lekarza poszedł dopiero, gdy przeziębienie odebrało mu oddech. Diagnoza brzmiała: przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP). Dziś przez 15 godzin dziennie oddycha za pomocą koncentratora tlenu, a zadyszki dostaje, przechodząc z sypialni do salonu.
Tak jak 80 proc. chorych na POChP, był palaczem. I to przez 40 lat.
Ze zwężeniem dróg oddechowych, opisywanym przez lekarzy jako połączenie przewlekłego zapalenia oskrzeli i rozedmy płuc, według najnowszych danych żyje 2 mln Polaków, ale tylko 400 tys. się leczy. – Bardzo często POChP rozpoznajemy dopiero, gdy chory straci połowę rezerw oddechowych. Pojawiają się makabryczne objawy, które prowadzą do inwalidztwa i zgonu – mówi prof. Halina Batura-Gabryel, konsultant krajowy w dziedzinie chorób płuc.
Zanim choroba rozwinie się na dobre, wystarczy rzucić palenie. – Nie ma innego schorzenia, którego rozwój tak bardzo spowalnia zaprzestanie palenia – podkreśla prof. Batura-Gabryel.