– Dostaliśmy wreszcie wymagane pozwolenia od straży pożarnej i sanepidu – mówi szef lecznicy dr Paweł Obermeyer.
W tym tygodniu zacznie się sprawdzanie sprzętu medycznego. – Bez tego nie przyjmę pacjentów, bo sale stoją wyposażone, ale nieużywane od jesieni 2006 r. – dodaje dyrektor.
Na oddziale chirurgii będą wykonywane zabiegi niewymagające całkowitego znieczulenia, np. ortopedyczne kolan. Dziennie może być operowanych kilkunastu chorych.
Inwestycja w praskiej placówce należy do jednej z najbardziej pechowych. Chirurgia jednego dnia miała ruszyć już w końcu 2006 r. Jednak ówczesna dyrekcja lecznicy utknęła na naprawie usterek, które wytknęli kontrolerzy z sanepidu i straży pożarnej (brak klamek bezdotykowych na sali zabiegowej i złe oznakowanie dróg ewakuacyjnych). Ich usuwanie kosztowało lecznicę ponad 0,5 mln zł. W sumie nowy oddział kosztował ponad 2 mln zł, podczas gdy ratusz wstępnie planował wydać ok. 1,5 mln zł.
Wiosną ub.r. ówczesny dyrektor poprosił Prokuraturę Rejonową na Pradze-Północ o zbadanie inwestycji. Według niego dokumentacja budowy była źle przygotowana przez jego poprzedników. To właśnie naraziło lecznicę na straty. Od sierpnia ub.r. sprawę bada Prokuratura Okręgowa.