Szpitale zapłacą za błędy

Poszkodowani szybciej dostaną zadośćuczynienia – zapowiadają resort sprawiedliwości i rzecznik praw pacjenta

Aktualizacja: 09.11.2009 09:46 Publikacja: 08.11.2009 21:34

Szpitale zapłacą za błędy

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Teresa B., emerytowana nauczycielka z Warszawy, w grudniu 1989 r. trafiła do stołecznego szpitala przy ul. Banacha. Lekarze wstrzyknęli jej tzw. kontrast. Prosty wydawało się zabieg skończył się tragicznie. Została sparaliżowana od piersi w dół. Lekarz, który zastosował specyfik, wiedział o skutkach ubocznych. Nie poinformował jednak o tym Teresy B.

Nauczycielka wygrała rekordową rekompensatę od szpitala – milion złotych. Proces trwał jednak bardzo długo – zakończył się w marcu 2008 roku.

Rzecznik praw pacjenta i minister sprawiedliwości chcą to zmienić.

– Dochodzenie rekompensat od szpitali trwa w Polsce zbyt długo – mówi Krystyna Barbara Kozłowska, nowo powołana rzecznik praw pacjenta. – Jak najszybciej zamierzam doprowadzić do zmiany przepisów, by uprościć i przyspieszyć postępowanie w tego typu sprawach.

[wyimek][srodtytul]3 lata[/srodtytul] to czas oczekiwania na opinię biegłych w procesach przeciwko szpitalom [/wyimek]

Reklama
Reklama

Rzecznik chce wprowadzenia nieprzekraczalnych terminów na wydanie opinii przez biegłego oraz odrębnego trybu postępowania przed sądem w sprawach o błędy lekarskie.

Ministerstwo Sprawiedliwości już pracuje nad zmianami. – Zastanawiamy się nad uproszczeniem postępowania dowodowego, by nie trzeba było opierać się na opiniach biegłych. Znacznie przyspieszyłoby to postępowanie – zapowiada wiceminister Jacek Czaja.

Z oficjalnych statystyk MS wynika, że co roku do polskich sądów trafia 800 pozwów przeciwko szpitalom publicznym. Prezes Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere Adam Sandauer twierdzi jednak, że na podstawie statystyk prowadzonych w innych krajach europejskich oraz w USA można oszacować, że w Polsce popełnia się ok. 20 – 30 tysięcy błędów medycznych rocznie. Najwięcej podczas zabiegów związanych z ciążą i porodem. Na drugim miejscu są zakażenia groźnymi szczepami szpitalnych bakterii i wirusów.

– Wiele osób rezygnuje z roszczeń, gdy się dowiaduje, że na opłaty sądowe i opinie biegłych trzeba najpierw wyłożyć z własnej kieszeni nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych – mówi Jolanta Budzowska, radca prawny, specjalistka od procesów ze służbą zdrowia.

Jeśli jednak poszkodowani już pójdą do sądu, dwóch na trzech przegrywa. To trudne procesy, bo to pacjent musi udowodnić konkretnej osobie, najczęściej lekarzowi, że właśnie przez niego stracił zdrowie.

Zmian w prawie chcą sami lekarze. Ich propozycje idą nawet dalej niż ministerialne.

Reklama
Reklama

– Rozstrzyganiem, czy pacjentowi należy się odszkodowanie, nie muszą zajmować się sądy. Znacznie szybciej zrobią to specjalne komisje, na wzór działających już np. przy ZUS. Po stwierdzeniu, że doszło do błędu, od razu przyznawałyby odszkodowania – podpowiada Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej.

Teresa B., emerytowana nauczycielka z Warszawy, w grudniu 1989 r. trafiła do stołecznego szpitala przy ul. Banacha. Lekarze wstrzyknęli jej tzw. kontrast. Prosty wydawało się zabieg skończył się tragicznie. Została sparaliżowana od piersi w dół. Lekarz, który zastosował specyfik, wiedział o skutkach ubocznych. Nie poinformował jednak o tym Teresy B.

Nauczycielka wygrała rekordową rekompensatę od szpitala – milion złotych. Proces trwał jednak bardzo długo – zakończył się w marcu 2008 roku.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Ochrona zdrowia
Łukasz Jankowski, NIL: Po 2032 roku będziemy kształcić więcej lekarzy niż potrzeba
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Ochrona zdrowia
Szpital nie powinien zarabiać
Ochrona zdrowia
NFZ to najtańszy płatnik publiczny w Europie, ale nie ma powodów do dumy
Ochrona zdrowia
Wiceprezes NFZ: Popieram częściowe zamrożenie płac w ochronie zdrowia
Ochrona zdrowia
Opieka koordynowana na pół gwizdka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama