– Wysłaliśmy informację o decyzji sądu do wszystkich naszych oddziałów. Już pojawiają się pierwsze komentarze na forach internetowych – mówi Magdalena Fac, sekretarz Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego. – Sprawa jest dla nas ważna, bo za granicą drogie, innowacyjne leczenie jest refundowane. Nasi chorzy skazani są na samodzielne zbieranie pieniędzy na terapię.
Decyzję o podaniu leku pacjentce, która przed sądem domaga się sfinansowania drogiej terapii, wrocławski sąd podjął w piątek ("Rz" pisała o tym w sobotę). Uznał, że chora na stwardnienie rozsiane ma otrzymywać drogi, nierefundowany lek (miesięczna kuracja kosztuje 8 tys. zł) do zakończenia procesu. Zapłacić za niego ma szpital, który o zwrot pieniędzy powinien się ubiegać w Narodowym Funduszu Zdrowia. Organizacje zrzeszające pacjentów już się zastanawiają, jak wykorzystać to postanowienie do uzyskania dostępu do drogich terapii.
Decyzja sądu zainteresowała pacjentów z chorobami zapalnymi stawów. – To może być jedyne skuteczne narzędzie umożliwiające dzieciom dostęp do nowoczesnego leczenia – mówi Monika Ziętek ze stowarzyszenia "3-majmy się razem", które zajmuje się dziećmi i młodzieżą z chorobami zapalnymi tkanki łącznej.
Tłumaczy, że w dokumentach rejestracyjnych jednego z drogich leków podawanych dzieciom jest zapisane, że podaje się go chorym, którzy mają zajęte chorobą więcej niż pięć stawów. – U dzieci taka forma choroby należy do rzadkości – wyjaśnia Monika Ziętek. – Z reguły mają one zajęte dwa lub cztery stawy. Jeśli ściśle będą stosowane kryteria ustawy refundacyjnej, 200 spośród 300 leczonych obecnie drogimi lekami dzieci straci do nich dostęp.
Czy szpitalom grozi fala pozwów od pacjentów domagających się nowoczesnego leczenia i czy zagrozi to budżetowi szpitali, a w dalszej kolejności NFZ?
– To dość ryzykowna droga. Nawet jeśli pacjenci będą z niej korzystać, to raczej nie będzie to ruch masowy – twierdzi dr Adam Kozierkiewicz, ekspert medyczny. – Może się przecież zdarzyć, że jeśli sąd ostatecznie zdecyduje w wyroku, że pacjent nie ma prawa do refundacji leczenia, szpital zażąda od chorego zwrotu pieniędzy za kilka lat drogiej terapii – mówi Kozierkiewicz.
Dlatego przewiduje, że do sądu zwrócą się przede wszystkim pacjenci, którzy są pewni swoich racji: ich leczenie jest refundowane przez NFZ, ale z różnych powodów (np. kolejki) mają do niego utrudniony dostęp.