Jednak jak opisują  dziennikarze "Wprost", Arłukowicz od momentu pojawienia się w Ministerstwie stał się mniej waleczny. Wygląda na zmęczonego fizycznie i poddenerwowanego. Jak mówi Katarzyna Piekarska - niedawna koleżanka ministra, wypala kilka papierosów na godzinę i nie może usiedzieć w jednym miejscu. Ma "elektryczna osobowość" jak określa to inny z jego współpracowników.

Nad ostatnim kryzysem, protestem lekarzy, pracuje całą dobę. O drugiej w nocy trwa burzliwa dyskusja, minister Arłukowicz denerwuje się na brak rozwiązań. Otaczają go ludzie z dawnego SLD,  on sam rzadko opuszcza swój gabinet.

Plotki na temat pracy resortu traktuje poważnie. Odpowiada na pytania o narkotyki i lobbing firm farmaceutycznych. Jak mówi, są to formy prowokacji a ministerstwo zdrowia to miejsce ciągłej walki. Zdaje sobie sprawę, że jego decyzje i działania mają wielkie znaczenie dla milionów pacjentów i lekarzu: - Tutaj jedną decyzją rozsądza się o milionach złotych. A NFZ to jedyna w Polsce instytucja, która zarządza 65 mld zł, bez zarządu, bez rady nadzorczej, bez zgromadzenia wspólników.