Ogólnopolski Związek Zawodowy zapowiada, że zamierza wchodzić z pracodawcami w spór zbiorowy. Dlaczego?
Iwona Borchulska:
Nie zgadzamy się z rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych, które weszło w życie na początku tego roku. Ministerstwo pracowało nad nim dwa lata. Projekt wskazywał, ile pielęgniarek powinno być zatrudnionych na poszczególnych oddziałach szpitala, aby zapewnić odpowiednią opiekę chorych, oraz ile czasu na dobę pielęgniarka powinna poświęcić każdemu choremu. Tymczasem tuż przed podpisaniem rozporządzenia minister wyrzucił z niego przepisy dotyczące czasu opieki nad pacjentem. Wyszedł więc bubel prawny. Nic z niego nie wynika.
Dyrektorzy szpitali nie są jednak autorem tych przepisów. Skąd więc protest w lecznicach?
Bo szpitale w ogóle nie przestrzegają tych przepisów. Pielęgniarki są zwalniane, a tych, które zostają na oddziałach, jest za mało, by prawidłowo sprawować opiekę nad pacjentem. Inne pielęgniarki i położne są zmuszane, by przechodzić na kontrakty. Co więcej, rozporządzenie nie zobowiązuje wcale szpitali przekształconych w spółki prawa handlowego, by przestrzegały jakichkolwiek norm zatrudnienia.