Reklama
Rozwiń
Reklama

Rezydenci: nerwowe negocjacje bez końca

Zapowiedź zwiększenia nakładów do 6 proc. PKB nie powstrzymała rezydentów przed rozszerzeniem głodówki.

Publikacja: 20.10.2017 09:03

Rezydenci: nerwowe negocjacje bez końca

Foto: Fotolia

Czwartek miał przynieść przełom. Najpierw w Senacie minister Konstanty Radziwiłł zapowiedział zwiększenie wynagrodzenia wszystkich rezydentów o 400–500 zł brutto, a trzy godziny później ogłosił, że w przyszłym roku rząd zacznie zwiększać nakłady na ochronę zdrowia, by za siedem lat osiągnąć 6 proc. PKB. – To historyczny dzień – przekonywał Radziwiłł, który dojście do 6 proc. PKB w 2025 r. zapowiadał już w czerwcu 2016 r., w dokumencie „Narodowa służba zdrowia", który zakładał też m.in. likwidację NFZ i wprowadzenie od 2018 r. Urzędu Zdrowia Publicznego.

Przyjęty przez Komitet Stały RM projekt ustawy zwiększającej środki na ochronę zdrowia przewiduje, że w 2018 r. zostanie na nią przeznaczone 4,67 proc. PKB, w 2019 r. – 4,84 proc., w 2020 r. – 5,03 proc, w 2021 r. – 5,22 proc., w 2022 r. – 5,41 proc., w 2023 r. – 5,6 proc., a w 2024 – 5,8 proc.

Radziwiłł dodał, że rekordowy zastrzyk środków na ochronę zdrowia może pozwolić zlikwidować kolejki. Szczególnie 1,5 mld zł, które miałyby zostać przeznaczone na ochronę zdrowia, jeśli dojdzie do nowelizacji budżetu na ten rok. Mimo tej ofensywy, którą minister zdrowia prowadził w towarzystwie ministra w KPRM Henryka Kowalczyka, do przełomu nie doszło.

Rezydenci do zapowiedzi podeszli z rezerwą i nie przerwali trwającej od 2 października głodówki. W czwartek poparły ich pielęgniarki z OZPiP, a do protestu dołączyły kolejne miasta. – Ubolewamy nad tym, że rząd nie uwzględnił naszych postulatów. Dojście do poziomu finansowania o blisko procent niższego niż ten, który postulowaliśmy (6,8 proc.), i to w czasie dwukrotnie wolniejszym, to żadne rozwiązanie – mówi Damian Patecki, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL i inicjator protestu. Lekarz pochodzi z Łodzi, która obok Szczecina i Leszna na początku tygodnia zorganizowała własne protesty głodowe.

A Michał Bulsa, wiceprezes PR OZZL i organizator głodówki w Szczecinie, dodaje, że festiwal rządowych obietnic trwa od dwóch lat: – Dopóki nie poznamy konkretów, nie mamy o czym rozmawiać.

Reklama
Reklama

Rozmowy jednak się rozpoczęły. Po naradzie ministrów Radziwiłła i Kowalczyka z marszałkiem Stanisławem Karczewskim w Senacie rządowa delegacja pojechała do rezydentów na Uniwersytet Medyczny. – Mam nadzieję, że wszelkie wątpliwości zostaną wyjaśnione w toku negocjacji, na które wysłaliśmy naszych najmocniejszych ludzi – wiceprzewodniczących OZZL Jarosława Bilińskiego i Łukasza Jankowskiego – mówił Bulsa.

Z naszych informacji wynika, że to marszałek Karczewski dążył do wznowienia rozmów z „decyzyjnymi" przedstawicielami rządu. To on podczas zeszłotygodniowego spotkania w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego miał obiecać rezydentom przynajmniej częściowe spełnienie ich postulatów. I to on miał być katalizatorem rozmów na linii szefowa rządu – protestujący, bo minister Radziwiłł nie mógł nic w tej sprawie ugrać.

Rozmowy zakończyły się przed 19.00 - niczym. Ministrowie powtórzyli, że 6 procent do 2025 roku, to wszystko na co stać budżet i oświadczyli, że protest utracił rację bytu. Czekają na odpowiedź rezydentów do piątku.

Czy oferta rządu okaże się wystarczająca? Rezydenci przekonali się, że mają moc sprawczą, i nie zamierzają rezygnować z żądań. – Chodzi o pacjentów. To o nich toczy się nasza walka – tłumaczy Michał Bulsa. A Damian Patecki dodaje, że zapotrzebowanie na finansowanie służby zdrowia będzie rosnąć, bo starzeje się społeczeństwo i za kilka lat nawet 6,8 proc. PKB może się okazać niewystarczające. 6 proc. mogłoby zmienić sytuację, gdyby zasiliło budżet zdrowotny natychmiast.

Niechęć do strony rządowej potęgują też niedawne doniesienia o odpracowywaniu studiów medycznych czy ściąganiu do Polski lekarzy z Ukrainy.

– To sposób odwracania uwagi od problemu, taka współczesna bajka o tym, że są jacyś mityczni lekarze ze wschodu, którzy chcieliby tu pracować. Tymczasem gdyby chcieli, pojechaliby choćby do Czech, gdzie nakłady na ochronę zdrowia są dużo większe, albo do Niemiec – mówi Damian Patecki. – W Polsce praktykuje ok. 300 lekarzy z Ukrainy. To niewiele – dodaje rezydent, który w piątek wraca na dyżur, bo nie przewidział, że protest potrwa dłużej niż trzy tygodnie.

Prawo karne
Nieoficjalnie: Polski ambasador we Francji i znany polityk PiS zatrzymani przez CBA
Konsumenci
Co czeka frankowiczów w 2026 r.?
W sądzie i w urzędzie
Rząd zdecydował: będzie nowa usługa w aplikacji mObywatel
Prawo drogowe
Do więzienia za brawurową jazdę. Prezydent podpisał ustawę, ale ma wątpliwości
Zmiany w przepisach podatkowych
Co nowego w podatkach w 2026 r.? Szykuje się przewrót w księgowości
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama