Tesla Model 3 ma być rewolucją na rynku samochodów — wprowadzi elektryczne pojazdy „pod strzechy". A przynajmniej pod amerykańskie strzechy. Z ceną na poziomie 35 tys. dolarów może konkurować z europejskimi kompaktami klasy premium — BMW, Audi i Mercedesem. Tym bardziej, że nabywcy będą mogli liczyć na zwolnienia podatkowe lub inne formy dofinansowania w wysokości ok. 7,5 tys. dolarów — za sam fakt zakupu elektrycznego (czyli „czystego ekologicznie") auta.

Obecnie oferowane samochody marki Tesla — Model S i Model X — są ponad dwa razy droższe. Ceny sedana zaczynają się na poziomie 75 tys. dolarów, a pseudoterenówki X — 80 tys. dolarów. Mogą przekraczać 130 tys. dolarów za najlepiej wyposażone wersje. Model 3 w takiej wersji (nazywanej Signature) nie będzie oferowany, co ma podkreślać jego popularny charakter.

Aby dokonać rezerwacji 31 marca konieczna jest wizyta w sklepie i depozyt w wysokości 1000 dolarów. Od 1 kwietnia auta będzie można rezerwować przez Internet. Tesli się spieszy, bo akcje firmy nurkują, a konkurencja wreszcie się przebudziła i zaczyna wprowadzać na rynek własne całkowicie elektryczne lub wodorowe auta, które funkcjonalnością nie odbiegają od normalnych samochodów z silnikami spalinowymi. Tańszy od Tesli ma być m.in. oferowany przez GM Bolt, który z ceną poniżej 30 tys. dolarów pojawi się w sprzedaży na początku przyszłego roku.

Na „tanią" teslę trzeba będzie również poczekać do przyszłego roku. Fabryka, w której będą produkowane akumulatory do tego samochodu — najważniejsza część układu napędowego — dopiero ma ruszyć w Nevadzie. Dzięki nowocześniejszej technologii, niż w obecnie stosowanych w modelu S ogniwach, Model 3 będzie zapewne oferował większy zasięg. Dziś elektryczne sedany amerykańskiej firmy mogą przejechać bez doładowania góra 400 km. Z drugiej strony moc elektrycznych silników nowego auta zapewne pozwoli mu konkurować osiągami ze sportowymi wersjami prestiżowych niemieckich marek.