Jej koncert w Tokio oglądało przez Internet ponad 160 tys. ludzi. Trwał prawie trzy godziny, podczas których gwiazda wielokrotnie, w ułamku sekundy, zmieniała stroje i bez najmniejszych śladów znużenia tańczyła, śpiewała i rozbawiała publiczność. Hatsune Miku jest 16-letnią dziewczyną o długich, patykowatych nogach (zawsze w krótkiej spódniczce) i z długimi prawie do ziemi niebieskimi włosami.
I jest całkowicie wirtualna.
Miku nie jest nawet robotem. To twór niematerialny – połączenie wyrafinowanego syntezatora głosu z kreskówkową postacią. Na koncertach jest wyświetlana na scenie jako trójwymiarowy hologram. Ale to wystarczy, aby mieć prawdziwych fanów – takich jak najzupełniej prawdziwa Miley Cyrus. Albo Justin Bieber. A nawet lepszych – bo każdy fan może mieć Hatsune Miku tylko dla siebie. Wystarczy od firmy Crypton Future Media kupić specjalne oprogramowanie, aby samodzielnie stworzyć dla niej piosenki, a nawet teledysk z nią w roli głównej.
„Jest trochę jak bogini. Ma elementy ludzkie, ale wychodzi poza ograniczenia człowieka. Jest wspaniałą gwiazdą pop epoki posthumanizmu" – można przeczytać na stronie internetowej jednego z tysięcy fanklubów gwiazdy. Hatsune Miku można przetłumaczyć jako „pierwszy dźwięk przyszłości".
Głosu cięcie gięcie
Bijąca dziś rekordy popularności w Azji Hatsune Miku powstała jako... marketingowa maskotka. To popularny w Japonii sposób na przybliżenie firmy klientom. Mają takie maskotki praktycznie wszystkie duże korporacje.
Chciał mieć coś takiego również Hiroyuki Itoh, szef Crypton Future Media. Firma, specjalizująca się w produkcji oprogramowania do wirtualnych instrumentów muzycznych, nieco wcześniej kupiła od Yamahy prawa do korzystania z systemu Vocaloid 2 umożliwiającego precyzyjną syntezę mowy. Wcześniejsze wersje nie sprzedawały się dobrze, bo zdaniem krytyków brzmiały zbyt sztucznie. Vocaloid 2 był lepszy, ale nie mógł znaleźć nabywców.