Cyfrowa diwa, czyli pierwszy dźwięk przyszłości

Jej koncerty oglądają rzesze. W repertuarze ma setki piosenek. Jest śliczna, młoda i nigdy się nie zestarzeje.

Publikacja: 10.11.2012 15:05

Hatsune Miku to prawdziwa gwiazda, tyle że od początku do końca sztuczna. Jej fani uważają to za zal

Hatsune Miku to prawdziwa gwiazda, tyle że od początku do końca sztuczna. Jej fani uważają to za zaletę, a nie wadę

Foto: AFP

Jej koncert w Tokio oglądało przez Internet ponad 160 tys. ludzi. Trwał prawie trzy godziny, podczas których gwiazda wielokrotnie, w ułamku sekundy, zmieniała stroje i bez najmniejszych śladów znużenia tańczyła, śpiewała i rozbawiała publiczność. Hatsune Miku jest 16-letnią dziewczyną o długich, patykowatych nogach (zawsze w krótkiej spódniczce) i z długimi prawie do ziemi niebieskimi włosami.

I jest całkowicie wirtualna.

Miku nie jest nawet robotem. To twór niematerialny – połączenie wyrafinowanego syntezatora głosu z kreskówkową postacią. Na koncertach jest wyświetlana na scenie jako trójwymiarowy hologram. Ale to wystarczy, aby mieć prawdziwych fanów – takich jak najzupełniej prawdziwa Miley Cyrus. Albo Justin Bieber. A nawet lepszych – bo każdy fan może mieć Hatsune Miku tylko dla siebie. Wystarczy od firmy Crypton Future Media kupić specjalne oprogramowanie, aby samodzielnie stworzyć dla niej piosenki, a nawet teledysk z nią w roli głównej.

„Jest trochę jak bogini. Ma elementy ludzkie, ale wychodzi poza ograniczenia człowieka. Jest wspaniałą gwiazdą pop epoki posthumanizmu" – można przeczytać na stronie internetowej jednego z tysięcy fanklubów gwiazdy. Hatsune Miku można przetłumaczyć jako „pierwszy dźwięk przyszłości".

Głosu cięcie gięcie

Bijąca dziś rekordy popularności w Azji Hatsune Miku powstała jako... marketingowa maskotka. To popularny w Japonii sposób na przybliżenie firmy klientom. Mają takie maskotki praktycznie wszystkie duże korporacje.

Chciał mieć coś takiego również Hiroyuki Itoh, szef Crypton Future Media.  Firma, specjalizująca się w produkcji oprogramowania do wirtualnych instrumentów muzycznych, nieco wcześniej kupiła od Yamahy prawa do korzystania z systemu Vocaloid 2 umożliwiającego precyzyjną syntezę mowy. Wcześniejsze wersje nie sprzedawały się dobrze, bo zdaniem krytyków brzmiały zbyt sztucznie. Vocaloid 2 był lepszy, ale nie mógł znaleźć nabywców.

Itoh uznał, że to, czego tej technologii trzeba, to idol. Wirtualny głos stworzono na podstawie głosu prawdziwej aktorki dubbingowej Saki Fujita. Każdy dźwięk, każdą głoskę przetworzono w taki sposób, aby można było dowolnie sklejać je w słowa – z pożądaną intonacją i tempem.

Pozostawała sprawa wizualizacji gwiazdy. Musiała być niezbyt rzeczywista – bo to mogłoby odstraszyć ludzi, tak jak dekadę wcześniej nie znalazła uznania japońska wirtualna piosenkarka Kyoko Date. Ale też wystarczająco ludzka, aby przyciągnąć fanów. Również mężczyzn.

Do pracy zabrał się grafik Kei Garo, który specjalizował się w rysowaniu komiksów, co dość łatwo zauważyć w stylu Miku nawet teraz. W 2007 roku powstał wizerunek japońskiej kreskówkowej nastolatki o wielkich oczach, długich nogach, z oryginalną fryzurą oraz małym komputerowym modułem na przedramieniu. Jej twórcy nie zadbali nawet o jej osobowość. Wszystko, co ustalono, to to, że będzie miała 16 lat, 157 cm wzrostu i wagę 42 kg.  O resztę mieli się zatroszczyć fani.

Celebrytka

Strategia Crypton Future Media okazała się strzałem w dziesiątkę. Po uruchomieniu strony internetowej z Miku natychmiast zaczęły pojawiać się jej kolejne wizerunki, ale już wykonywane przez fanów. Otrzymała własną historię (właściwie to wiele historii, bo każdy chciał dodać coś od siebie).

Program z głosem Hatsune Miku sprzedawał się doskonale. Szybko zaczęły powstawać amatorskie piosenki – twórcami zarówno muzyki, jak i słów byli ludzie korzystający z aplikacji dla pecetów z systemem Windows kosztującej ok. 200 dolarów.

„Miku jest platformą, na której inni ludzie mogą budować" – tłumaczy w rozmowie z magazynem „Wired" prof. Ian Condry specjalizujący się w japońskiej popkulturze. „Jest narzędziem komunikacji, które dzięki udziałowi ludzi zyskali życie".

Dziś w katalogu japońskiego iTunes znajduje się kilka tysięcy piosenek stworzonych samodzielnie przez fanów Miku. Crypton umiejętnie zresztą podsyca zainteresowanie wirtualną diwą, organizując (wspólnie z potentatem na rynku gier firmą Sega) koncerty, gry i wydarzenia medialne.

Programiści i specjaliści od technologii Vocaloid opracowali również nowe głosy dla Miku. Gwiazda zyskała możliwość śpiewania głosem delikatnym i miękkim, dziecięcym, dojrzałym czy na przykład donośnym.  Amatorzy opracowali również program do domowej produkcji teledysków z Hatsune Miku. Wszystko to można zaś umieścić na jednym z portali społecznościowych (np. na YouTube czy w japońskim Nico Nico Douga).

Ale muzyka to tylko początek. Podobnie jak inne japońskie postaci z filmów czy gier również Miku doczekała się ogromnej liczby wariacji. W sklepach można kupić jej stroje, peruki, filmy z nią, gry, płyty karaoke, książki, nawet poezję inspirowaną twórczością wirtualnej diwy.

I jak to w Japonii – komiksy i filmy pornograficzne, gdzie 16-letnia Miku gra główne role.  Szefom Crypton Future Media to jednak nie przeszkadza – takie są reguły społecznościowej gry, której częścią Miku była od samego początku.

Choć technologia niezbędna do stworzenia jej wizerunku i głosu nie jest przełomowa (hologramy prawdziwych wykonawców wykorzystuje się dziś rutynowo), to wpływ Miku na kulturę i zainteresowanie nowymi technologiami jest olbrzymi. Na jej profilu na Facebooku Crypton chwali się nawet listem z podziękowaniami od japońskiego Ministerstwa Gospodarki.

Drugie skrzypce ludzi

Nie wszystko jednak pozostawiono inwencji społeczności. Koncerty Miku są starannie przygotowanymi spektaklami. Dwugodzinny koncert kosztuje specjalistów z Crypton Future Media i Segi pół roku pracy. Konieczne jest przygotowanie strojów, choreografii, zaproszenie gości. Bo Hatsune Miku jest otoczona prawdziwymi ludźmi. Komputerowemu syntezatorowi akompaniują prawdziwi muzycy. A jej stroje tworzą wynajęci do tego prawdziwi projektanci. Zdarza się jednak, że wyróżniające się dzieło amatora zostaje docenione i kreacja społecznościowa trafia na koncert lub teledysk. Podobnie jest z piosenkami – jeżeli cieszą się popularnością w Internecie, istnieje spora szansa, że Miku zaśpiewa jedną z nich „oficjalnie". Na jednym z jej koncertów większość repertuaru to utwory napisane przez ludzi siedzących przed ekranami komputerów nad programem Crypton Future Media. Sama firma założyła nawet wytwórnię płytową, która zajmuje się wydawaniem muzyki odtwarzanej przez wirtualną diwę.

Powstają też kolejne „osoby", a właściwie głosy, których kolejni fani będą mogli używać do pisania własnych piosenek. Mogą też śpiewać z Miku w duecie.

Ale jeżeli zapomnieć o technologicznej otoczce, koncerty wirtualnej diwy wyglądają dokładnie tak samo jak koncerty innych nastoletnich gwiazd pop. Falujący, rozentuzjazmowany tłum piszczących dziewcząt. Chłopcy wymachujący chemicznymi pałeczkami i skandujący słowa przebojów. No i nieco zdezorientowani dorośli, którzy nie bardzo rozumieją, jak można ekscytować się syntetyczną piosenkarką.

Popularność Miku pokazuje, jak błyskawicznie rozwija się rynek treści tworzonych przez użytkowników amatorów. Kreskówkowa diwa nie jest już tylko marketingowym narzędziem, które ma napędzić sprzedaż oprogramowania. Za jej koncerty trzeba płacić, podobnie jak za płyty i filmy z nią. Poważne stacje telewizyjne przeprowadzają z nią nawet wywiady.

Internet zabije gwiazdy

Wirtualna Miku pozwala fanom robić ze sobą rzeczy, na które prawdziwi wykonawcy nigdy by nie pozwolili. Śpiewa i tańczy tak, jak jej każemy. Możemy ją przebierać, publikować z nią filmy, nawet zarabiać na naszych utworach, które wykonuje.

Jej popularność już zresztą sprawiła, że profesjonalni muzycy muszą się zastanawiać nad tym, czy digitalizowanie ich głosu czy brzmienia instrumentów nie pozwoli na wykreowanie ich cyfrowej kopii. Z jednej strony to szansa na stworzenie z fanami więzi podobnej do Miku – powiedzmy Twórczości 2.0. Z drugiej strony może się okazać, że prawdziwi muzycy staną się niepotrzebni.

– To dobrze, że Miku nie jest człowiekiem – zauważa po koncercie 13-letnia fanka ubrana dokładnie tak jak jej idolka. – Nie umrze, nie zamieni się w Miley Cyrus, która się upija.

– Żeby zaśpiewać dobrą piosenkę, nie trzeba być człowiekiem – mówi „Wired" 15-letni fan Miku.

Jej koncert w Tokio oglądało przez Internet ponad 160 tys. ludzi. Trwał prawie trzy godziny, podczas których gwiazda wielokrotnie, w ułamku sekundy, zmieniała stroje i bez najmniejszych śladów znużenia tańczyła, śpiewała i rozbawiała publiczność. Hatsune Miku jest 16-letnią dziewczyną o długich, patykowatych nogach (zawsze w krótkiej spódniczce) i z długimi prawie do ziemi niebieskimi włosami.

I jest całkowicie wirtualna.

Pozostało 94% artykułu
Materiał Promocyjny
Polska na czele rewolucji technologii kwantowych
Materiał partnera
Technologie kwantowe: nauka tworzy szanse dla gospodarki
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji
Nowe technologie
Prof. Zybertowicz: AI może potraktować ludzkość jak budowniczy autostrad traktują mrowiska