Na dość skuteczne metody w walce z piractwem w Internecie zezwala ustawa z 2009 roku zwana potocznie Hadopi. Przepisy antypirackiego prawa uchwalone zostały przez Zgromadzenie Narodowe za rządów poprzedniego, prawicowego gabinetu. Pozwalają lokalnym sądom bezwzględnie walczyć z łamaniem praw autorskich w sieci. Sądy mogą nawet zawieszać na miesiąc dostęp do Internetu podejrzanym, którzy zostali przyłapani trzy razy na łamaniu praw autorskich. Wymieniającym się plikami użytkownikom grozi też grzywna do 1500 euro.
Postanowienia tych przepisów są mile widziane przez przedstawicieli przemysłu rozrywkowego.
Ale Aurélie Filippetti, minister kultury Francji, oświadczyła ostatnio, że „kara jest nieproporcjonalnie wysoka do przestępstwa”. W ramach nowej polityki rząd postanowił skupić uwagę na serwisach, które umożliwiają wymianę nielegalnie kopiowanych treści i na niej zarabiają, nie zaś na internautach, którzy z nich korzystają.
Dotychczas osób winnych nielegalnego kopiowania treści z Internetu poszukiwała wyspecjalizowana agencja rządowa. Do tych, których namierzyła, wysyłała ostrzegawcze listy.
Jeśli dwie pierwsze wiadomości zostały zignorowane, agencja mogła wezwać podejrzanego na przesłuchanie. Jeśli ta forma nacisku nie pomagała – internauta mógł być wezwany przed oblicze sędziego.