Do serwisów muszą trafić 42 tysiące egzemplarzy mazdy 6 sedan z lat 2010-2012. Podobna akcja miała już miejsce w 2011 roku, gdy do warsztatów trafiło 65 tysięcy popularnej "szóstki".
Wtedy powód wezwania był zadziwiający, w tym roku - zadziwiać nie przestaje. Mazda 6 stała się bowiem ofiarą żółtych pajączków, Cheiracanthium punctorium, czyli kolczaków zbrojnych, które przepadają za aromatem benzyny, a konkretnie zawartych w niej węglowodorów. Pająk znajduje drogę do węża wlewu paliwa, a tam tka pajęczynę, która blokuje przepływ powietrza. Może to doprowadzić do pęknięcia zbiornika paliwa lub nawet do pożaru.
Inżynierowie Mazdy skonstruowali specjalną sprężynę, która może zapobiec przedostaniu się pająków do węża. Może, ale nie musi - okazało się bowiem, że część pajęczaków potrafi jednak pokonać i tę przeszkodę.
Koncern musiał więc także opracować specjalne oprogramowanie, które zmniejsza ciśnienie w zbiorniku paliwa i zapobiega w ten sposób jego pęknięciu.
W 2011 roku, podczas pierwszej inwazji żółtych pająków, Mazda zamontowała sprężynę w modelach z lat 2009-2010 i wprowadziła ją w nowych samochodach schodzących z linii montażowych. Nie zainstalowała jednak oprogramowania.