Ello za Facebooka

Nowy portal społecznościowy obiecuje chronić prywatność ?i nie sprzedawać danych reklamodawcom. Na razie przyciąga tłumy.

Publikacja: 03.10.2014 02:00

Projekt graficzny portalu Ello jest minimalistyczny. Nie wszystko działa. A jednak tysiące chętnych

Projekt graficzny portalu Ello jest minimalistyczny. Nie wszystko działa. A jednak tysiące chętnych czekają na zaproszenie

Foto: materiały prasowe

Sieć Ello ruszyła nieco ponad miesiąc temu. W momencie startu było na niej 90 osób. Teraz portal, choć nadal jest w wersji testowej (nazywanej beta), przyciąga dziesiątki tysięcy chętnych. Żeby się zapisać, trzeba zostać zaproszonym, co daje wrażenie ekskluzywności. Liczba zgłoszeń po zaproszenia to obecnie prawie 35 tysięcy. Na godzinę.

Chętni niemający jeszcze znajomych na Ello (ello.co), którzy mogliby im wysłać zaproszenia mogą skorzystać z aukcji. Cena to około 500 dol.

Co sprawia, że tak nagle wybuchło zainteresowanie kolejnym serwisem społecznościowym? Odpowiedź kryje się w „Manifeście" – dokumencie założycieli Ello punktującym słabości Facebooka, Twittera czy Google+.

„Twoja sieć społecznościowa należy do reklamodawców. Każdy twój wpis, każdy twój znajomy, każdy twój link jest śledzony, zapisywany i zamieniany na dane. Reklamodawcy mogą kupować te dane, żeby pokazywać ci jeszcze więcej reklam. Jesteś produktem, który ktoś kupuje i sprzedaje" – można przeczytać na Ello.co. „Wierzymy, że sieć społecznościowa może być sposobem na rozwój. Nie narzędziem oszustw, wymuszeń i manipulacji, ale miejscem, gdzie się łączymy, tworzymy i cieszymy życiem. Nie jesteś produktem".

Prywatność? to złudzenie

Paul Budnitz, współzałożyciel Ello, przekonuje, że portal nie będzie sprzedawał reklam. – Pod płaszczykiem proponowania „darmowej" usługi inne portale każą sobie słono płacić za nachalne reklamy i odarcie z prywatności.

– Ello przyciągnęło uwagę, ponieważ obiecuje media społecznościowe innego rodzaju – tłumaczy agencji AFP Nathan Jurgenson z Uniwersytetu Maryland. – Wszyscy doszliśmy do wniosku, że wzrostowi siły mediów społecznościowych towarzyszy przekazanie zbyt dużej władzy wąskiej grupie ludzi. Mamy siłę, aby to wyprostować.

Problem Facebooka narasta, bo wiele wskazuje na to, że największa sieć społecznościowa świata... znudziła się. Pewność inwestorów w to internetowe przedsięwzięcie zachwiała się, gdy się okazało, że młodzi – perspektywiczni – użytkownicy portalu porzucają go. Wolą korzystać z innych, mniej popularnych (ale przez to „modniejszych") sposobów komunikacji, spośród których wyróżnia się Snapchat. To usługa dająca możliwość ustawiania „daty ważności" wpisów – po zadanym czasie po prostu znikają, dając złudzenie prywatności.

Facebook coraz mocniej naciska też na swoich użytkowników, aby podawali prawdziwe informacje o sobie. Trudno się dziwić – dla reklamodawców imię i nazwisko powiązane z lokalizacją, upodobaniami, kontaktami to informacje bezcenne. Z tego powodu Facebook nadepnął na odcisk środowiskom LGBT. Geje i transseksualiści nie podawali prawdziwych nazwisk, tylko pseudonimy. Facebook ich konta zawiesił, automatycznie zasilając konkurencję.

– Im więcej o tobie wiedzą, tym więcej na tobie zarabiają – mówi w rozmowie z CNN Paul Budnitz. – A mnie to nie obchodzi. Nasz portal stał się popularny dzięki osobom LGBT i artystom.

I wyjaśnia, że na Ello każdy może być, kim chce. Obowiązują proste zasady – na przykład zakaz podszywania się pod osoby publiczne, publikowania pornografii, a także propagowania nienawiści, prześladowania czy rozsyłania spamu.

Założyciele obiecują, że dostęp do Ello zawsze będzie darmowy. Jak to pogodzić z niechęcią do reklam? Ello ma przygotować system typu free-?mium – oznacza to, że dostęp do podstawowych funkcji serwisu będzie bezpłatny dla wszystkich, jednak niektóre bardziej zaawansowane funkcje będą płatne. Nie wiadomo jeszcze, czy opłata będzie jednorazowa (np. 2 dolary za jakąś formę wyróżnienia profilu użytkownika, o czym wspomina Budnitz), czy konieczne będzie opłacanie miesięcznego abonamentu.

Kto za to zapłaci

Nie ma nawet pewności co do obiecywanej niezależności Ello od wielkich firm. W portal 435 tys. dolarów zainwestował fundusz FreshTracks Capital. Z tego powodu z powstającą firmą pożegnał się jeden ze współpracowników – Aral Balkan. – Kiedy mówimy o funduszach inwestycyjnych, to nie ma co obiecywać, że nie sprzedamy danych. Już to zrobiliśmy – komentuje Balkan dla agencji AFP.

– Jesteśmy od pięciu tygodni w wersji beta. Wszyscy mogą patrzeć, jak się rozwijamy – mówi Budnitz sieci CNN. – I choć porównania z Facebookiem są dla nas pochlebne, to oni są platformą reklamową, a my siecią. Zresztą Ello nie próbuje zawładnąć światem.

Sieć Ello ruszyła nieco ponad miesiąc temu. W momencie startu było na niej 90 osób. Teraz portal, choć nadal jest w wersji testowej (nazywanej beta), przyciąga dziesiątki tysięcy chętnych. Żeby się zapisać, trzeba zostać zaproszonym, co daje wrażenie ekskluzywności. Liczba zgłoszeń po zaproszenia to obecnie prawie 35 tysięcy. Na godzinę.

Chętni niemający jeszcze znajomych na Ello (ello.co), którzy mogliby im wysłać zaproszenia mogą skorzystać z aukcji. Cena to około 500 dol.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Nowe technologie
Podcast „Rzecz w tym”: Czy jesteśmy skazani na bipolarny świat technologiczny?
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Nowe technologie
Chińska rewolucja w sztucznej inteligencji. Czy Ameryka traci przewagę?
Materiał Promocyjny
Kod Innowacji - ruszył konkurs dla firm stawiających na nowe technologie w komunikacji z konsumentami
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont