Francuską opinię publiczną zaszokowało przeznaczenie gigantycznych anten parabolicznch w Val-de-Marne pod Paryżem. Anteny zainstalowane na zaniedbanych budynkach należących do ambasady chińskiej służą do podsłuchiwania. Poinformował o tym francuski tygodnik „Le Nouvel Observateur".
Reporter tygodnika odkrył je przypadkowo, przygotowując tekst o rosyjskich szpiegach we Francji. Na to, że te anteny nie służą do odbioru telewizji, a mogą do podsłuchiwania połączeń między Europą, Ameryką i Afryką, zwrócili mu uwagę funkcjonariusze francuskich służb specjalnych. Na podstawie ustawienia anten specjaliści potwierdzili, że służą one do inwigilacji. Dwie z trzech prawdopodobnie służą do podsłuchiwania, trzecia do przekazywania informacji do Chin.
Chińczycy od lat na potęgę podsłuchują własnych obywateli. Władze tego kraju monitorują rozmowy telefoniczne, transfer danych poprzez internet, e-maile, portale społecznościowe. Mają do tego znakomite narzędzia. Cały chiński internet jest własnością państwa lub pod jego ścisłą kontrolą.
Rząd jest zaangażowany w nadzór nad dostawcami wszelkich informacji, co wytykają Chinom organizacje obrony praw człowieka, na przykład Reporterzy bez Granic. Dziennikarze pracujący w Chinach przyjmują za pewnik, że ich telefony są na podsłuchu, a e-maile są monitorowane. Ale dlaczego Chińczycy podsłuchują Francję? Chińczycy oczywiście nie potwierdzają takich informacji.
Przechwycone informacje mogą służyć szpiegostwu przemysłowemu oraz przygotowaniom do cyberataków na firmy i organizacje na Zachodzie. Chińczycy stoją za szpiegowskimi sieciami komputerowymi, choćby takimi jak znana pod nazwą GhostNet. Ta sieć zainfekowała komputery w 103 krajach. Obiektem ataku były komputery ambasad, ministerstw i... biura Dalajlamy na świecie.