Liczą, że jeśli ukryją wydatki na potomstwo, bank pożyczy im więcej na mieszkanie. Analitycy Comperii.pl ostrzegają jednak, że takie kłamstwo ma krótkie nogi.
Okazuje się bowiem, że banki wertują także sieć internetową w poszukiwaniu danych o swoich potencjalnych klientach. I wtedy wychodzi na jaw, że klient, który w swoim wniosku kredytowym „zapomniał" wspomnieć o posiadanych dzieciach, pochwalił się potomkiem na jednym z portali społecznościowych.
– I chociaż banki nie przyznają się do weryfikowania wiarygodności potencjalnego kredytobiorcy w takich miejscach, to jednak trudno przypuszczać, aby świadomie pomijały takie źródła informacji. Zwłaszcza że dzięki ogólnie dostępnym wyszukiwarkom mogą się sporo dowiedzieć o tym, kim jest osoba ubiegająca się o kredyt i jaki jest jej stan posiadania – przestrzega Mikołaj Fidziński z Comperii.
Warto też pamiętać, że banki analizują wydatki z rachunków bankowych klienta. Przelewy na konto przedszkola czy szkoły mogą ujawnić fakt posiadania dziecka, podobnie jak np. regularne wydatki w sklepie z dziecięcą garderobą.
Dlatego lepiej nie robić z tego tajemnicy, by nie dostać się na czarną listę kredytobiorców. To może mieć gorsze konsekwencje niż nieco niższy kredyt.