Dane GUS za czerwiec mówią o znaczącej poprawie na rynku mieszkaniowym. Deweloperzy ruszyli z budową 9,3 tys. mieszkań, co prawda o prawie 12 proc. mniej rok do roku, ale w kwietniu i maju „produkcja" spadła do 6,2 tys. lokali miesięcznie, po 45 proc. mniej rok do roku. Ponadto w czerwcu firmy dostały pozwolenie na budowę aż 16,6 tys. mieszkań, o ponad 19 proc. więcej rok do roku. W „zdrowym" I kwartale było to średnio 12,3 tys. mieszkań miesięcznie, a w kwietniu i maju 10,2 tys. Czy można już odwoływać kryzys?
Z pewnością nie, choć sytuacja jest lepsza, niż wskazywało wiele prognoz. Sama liczba pozwoleń na budowę nie mówi jeszcze wiele o bieżącej sytuacji na rynku. Czerwcowy wysyp to wynik kumulacji postępowań, które – gdyby nie Covid – zakończyłyby się w kwietniu, maju.
Prawdopodobnie w lipcu również zobaczymy dobre wyniki w pozwoleniach na budowę, bo wiele wniosków złożonych na początku roku nadal jest procedowanych.
To, co oddaje sytuację na rynku, to rozpoczynanie nowych inwestycji. W II kw. deweloperzy zaczęli budowę przeszło 12 tys. mieszkań mniej rok do roku. Nie spodziewamy się, aby w kolejnych miesiącach ten brak został „zasypany". Wręcz przeciwnie. W całym 2020 r. można się spodziewać około 20-proc. spadku liczby mieszkań w rozpoczętych inwestycjach. Deweloperzy, nauczeni poprzednim kryzysem, nie będą uruchamiać inwestycji na zapas.
W dotkniętym lockdownem II kwartale 19 deweloperów z rynku kapitałowego sprzedało 4,2 tys. mieszkań, o 30 proc. mniej rok do roku. Licząc za całe I półrocze, sprzedaż wyniosła 10,3 tys. mieszkań, o 16,8 proc. mniej niż rok wcześniej. Czy faktycznie spadek sprzedaży w II kwartale okazał się mniejszy niż się obawiano tuż po ogłoszeniu lockdownu?