– Na rynku terenów budowlanych panuje dziś ogromny zastój. Jest to spowodowane m.in. wciąż wysokimi cenami gruntów. Do tego dochodzą też inne czynniki, na które potencjalni nabywcy coraz bardziej zwracają uwagę, np. wysokie koszty budowy domu i wiele formalności z tym związanych oraz rosnące wydatki na utrzymanie domu, szczególnie na ogrzewanie – wyjaśnia Marcin Drogomirecki, ekspert serwisu Domy.pl.
Inwestorów zniechęcają również rosnące koszty dojazdów do pracy, gdyż najczęściej działki kupowane pod domy położone są z dala od centrów miast. – Zarówno wysokie ceny paliwa, jak i drożejąca komunikacja podmiejska powodują, że wydatki na dojazdy nie tylko do pracy, ale także na dowóz dzieci do przedszkola czy domu, stanowią znaczną część domowego budżetu – dodaje Drogomirecki.
Było 300 zł, jest 80 zł
Ewa Ruszkiewicz, pośrednik z poznańskiej Grupy 3000, członek zarządu Wielkopolskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, podkreśla, że na rynku ziemi w Poznaniu i w okolicy jest wyraźna nadpodaż ofert, której towarzyszy bardzo słabe zainteresowanie klientów, a trudności z uzyskaniem kredytu na kupno gruntów skutkują spadkiem cen.
– Największe obniżki można zauważyć w okolicach Poznania. W sąsiednich gminach stawki za działki budowlane spadły nawet o kilkadziesiąt procent w stosunku do 2008 r. i wahają się średnio pomiędzy 50 a 150 zł za mkw. – mówi Ewa Ruszkiewicz. – Czas potrzebny na sprzedaż gruntu to nieraz rok lub więcej – ocenia.
W Warszawie, jak mówi Joanna Lebiedź z Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości, nawet dwa lata czeka się na kupca działki. – Dziś w okolicach stolicy można znaleźć grunty budowlane w cenie poniżej 80 zł za mkw., podczas gdy pięć lat temu działki w zbliżonych lokalizacjach sprzedawały się jak świeże bułeczki za 300 zł za 1 mkw. – wylicza pośredniczka. Wyjaśnia, że zastój wiąże się z brakiem kredytowania oraz ze spadkiem cen mieszkań. Jej zdaniem grunty budowlane kupują właściciele lokali, którym znudziło się życie w bloku. Zwykle większa część pieniędzy przeznaczana na ziemię pod dom pochodzi ze sprzedaży mieszkań. Ponieważ te tanieją, z uzyskanych kwot coraz trudniej przeprowadzić taką operację.