?: Był pan gościem naszej telewizji nieco ponad rok temu. Powiedział pan wtedy, że w 2018 r. podwyżki cen mieszkań są nieuchronne, ceny będą powoli rosły – a to może spowodować, że sprzedaż spadnie. Rzeczywiście za nami pierwsza po kilku latach zwyżek kilkunastoprocentowa korekta sprzedaży lokali i wzrost cen transakcyjnych o kilkanaście procent. Skoro trafnie nakreślił pan scenariusz na 2018 r., proszę powiedzieć, co nas czeka w tym roku?
Aleksander Skirmuntt, dyrektor ds. rynku pierwotnego Maxon Nieruchomości: Rzeczywiście popyt spadł, co jest spowodowane wzrostem cen mieszkań i tym samym kurczącą się zdolnością kredytową klientów, ale także zmniejszeniem podaży. Deweloperzy wyprzedali się z dobrych lokalizacji – w latach boomu zagospodarowali wszystkie tereny, jakie mieli w portfelach, i brakuje terenów, na których ludzie chcieliby mieszkać w pierwszej kolejności. Klienci mają do wyboru kupić coś, co nie do końca odpowiada ich oczekiwaniom, albo poczekać, aż pojawi się coś lepszego.
Najwyraźniej sytuacja z dobrymi gruntami jest trudna. Prezes Domu Development Jarosław Szanajca mówił niedawno, że ziemi brakuje, nie ma planów, coraz dłużej trzeba czekać na pozwolenia administracyjne. Czy grozi nam załamanie podaży w Warszawie?
Deweloperzy są aktywni i zrobią wszystko, żeby do takiej sytuacji nie doszło, żeby kupować grunty i ruszać z inwestycjami.
Według wstępnych szacunków firmy REAS na sześciu głównych rynkach w 2018 r. sprzedaż spadła do poziomu z 2016 r. (62 tys. lokali). Czy w tym roku czeka nas kolejna korekta, bliżej poziomu z 2015 r. (52 tys.)?