Niedawno przeczytałam, że udana rewitalizacja jest jak yeti. Każdy słyszał, jak powinna wyglądać, ale nikt jej właściwie nie widział. Pani zdaniem coś w tym stwierdzeniu jest na rzeczy?
Magdalena Bartkiewicz-Podoba, dyrektor generalny Liebrecht & Wood:
Mamy w tej chwili bardzo dużo rewitalizacji zarówno w Warszawie, jak i w Polsce. Jeżeli spojrzymy na klasyczną definicję rewitalizacji – jako na spójne działania wszystkich uczestników rynku nieruchomości, a więc przede wszystkim władz miasta czy rejonu, mieszkańców, podmiotów gospodarczych, które w zintegrowany sposób działają w kierunku przywrócenia życia zdegradowanej tkance miejskiej – to może trudno byłoby w Polsce podać przykład takiego idealnego procesu. Ale jest jednak wiele rewitalizacji, które zostały przeprowadzone z dużym sukcesem. Myślę tu przede wszystkim o Warszawie, w której realizujemy projekt Centrum Praskie Koneser, położony na Pradze. To duża rewitalizacja, 88 tys. mkw., wielofunkcyjny projekt i właściwie pierwsze lifestyle'owe centrum stolicy. Ale w Warszawie tych dużych rewitalizacji jest jeszcze kilka.
Jakich?
Dobrym przykładem rewitalizacji jest dla mnie cała dzielnica Powiśle. Dziś to miejsce tętniące życiem, modne, drogie i przyszłościowe. Tak jest teraz, ale proszę sobie przypomnieć Powiśle 20 czy 25 lat temu. Wtedy nikt nie uznałby tej dzielnicy za najbardziej modne miejsce w Warszawie.