Policja podaje, że na rachunek naciągaczy wpłynęło nie mniej niż 32 tys. zł. Śledztwo w sprawie wyłudzeń czynszów od właścicieli mieszkań w blokach należących do spółdzielni Przy Metrze prowadzone jest od końca listopada. Wcześniej lokatorzy znaleźli w swoich skrzynkach zawiadomienia o zmianie spółdzielczego rachunku.
– Jeden z mieszkańców zaalarmował nas, że dostał sfałszowany komunikat zarządu w tej sprawie. Zawiadomiliśmy policję i bank – mówi Andrzej Stępień, prezes SM Przy Metrze.
Potem zaczęli się zgłaszać kolejni poszkodowani. Według prezesa Stępnia za fałszywym komunikatem mogą stać osoby, które nieustająco negują działania władz spółdzielni. Przypomnijmy, że trwa tam konflikt pomiędzy zarządem a częścią rady nadzorczej. Padają zarzuty, że spółdzielnia znalazła się na skraju przepaści finansowej, a jej nowe inwestycje są nietrafione. Spółdzielnia przegrała właśnie proces z wykonawcą o zapłatę ponad 20 mln zł. Jednak obecny prezes przypomina, że do konfliktu z wykonawcą doprowadziły decyzje jego poprzedników.
Teraz spółdzielnia stara się wyjaśnić sprawę oszustwa z rachunkiem. – Wśród przekazanych policji fałszywek znalazły się i takie, na których powinny być ślady mogące doprowadzić do wykrycia sprawców – podkreśla Andrzej Stępień. Zapewnia, że fałszywe konto zostało już zablokowane, a spółdzielnia będzie się starać odzyskać pieniądze lokatorów. – Wpłaty dokonane na ten rachunek zostaną zaliczone na poczet zobowiązań – zapewnia prezes.
Dodaje, że jeśli spółdzielnia zdecyduje się teraz na zmianę konta, to informacje do spółdzielców zostaną wysłane listem poleconym lub za pokwitowaniem dostarczą je administratorzy.