O budowie centrum handlowego w warszawskim Wilanowie mówi się od kilkunastu lat. Powstawały i upadały kolejne koncepcje architektoniczne. Nie zmieniło się jedno: powszechny pogląd, że galeria w tej stołecznej dzielnicy jest potrzebna. Miasteczko Wilanów to dziś miasto w mieście. Gigantyczna inwestycja, tworzona przez wielu deweloperów, wciąż jednak przypomina blokowisko.
Dzielone na części
W 2001 r. został uchwalony plan zagospodarowania przestrzennego pozwalający na wybudowanie w Wilanowie ponadregionalnego centrum handlowego o powierzchni 130 tys. mkw. Rok później zostało wprowadzone pojęcie „wielkopowierzchniowe obiekty handlowe" (WOH). Siłą rzeczy nie mogło go być w planie z 2001 r. Rada Wilanowa uznała zaś, że planowane centrum na działce należącej dziś do GTC to właśnie WOH (inwestor zastrzega, że chce dziś wybudować 60 tys. mkw.). Przystąpiono do zmiany planu. Procedury trwają od kilku lat.
– Inwestor proponuje nie fragment tradycyjnego miasta z ulicami handlowymi, lecz galerię handlową zamkniętą w jednej bryle – informuje Marek Mikos, dyrektor Biura Architektury i Planowania Przestrzennego w warszawskim ratuszu. – Radni Wilanowa stanęli jednak na stanowisku, że planowany obiekt można podzielić na kilka części.
Zdaniem dewelopera proponowane przez radnych Wilanowa zmiany pogorszą uzgodniony już układ komunikacyjny. Natomiast podzielenie galerii na kilka odrębnych budynków jest w opinii firmy nieopłacalne i niefunkcjonalne. Inwestor uważa, że małe obiekty nie przyciągną najemców. A to oznacza, że galeria po prostu nie powstanie.
Liczenie strat
Udziałowcy spółki GTC, m.in. fundusz private equity z USA, analizują różne scenariusze. Nie wykluczają, że spółka wycofa się z Wilanowa i wystąpi z roszczeniami w stosunku do miasta. Miałaby żądać odszkodowania, powołując się na art. 36 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym – dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Chodzi o obniżenie wartości nieruchomości w Wilanowie i poniesione straty na skutek działań władz samorządowych. Spółka ocenia ograniczenie swoich praw nabytych na ok. 40 proc. Roszczenia szacuje na kilkadziesiąt milionów euro. To kilka rocznych budżetów Wilanowa. Inwestor podkreśla, że spór toczy się nie o to, czy budować centrum handlowe, lecz o jego kształt architektoniczny.