Pomysł polega na rezygnacji z całej infrastruktury sieciowej, którą dziś tworzy sprzęt operatorów. Rolę stacji bazowych, anten i centrali telefonicznych mają pełnić... telefony komórkowe użytkowników. To one będą pośredniczyć w przekazywaniu połączeń głosowych, esemesów i pakietów danych. Pomysł firmy TerraNet, choć bardzo nie podoba się operatorom telekomunikacyjnym, jest już testowany w miejscach, gdzie nie ma zasięgu zwykłej sieci.
Tylko użytkownicy
Anders Carlius, założyciel firmy TerraNet, przyznaje, że ten pomysł przyszedł mu do głowy, gdy z grupą znajomych był na safari w Tanzanii. Zirytowało go to, że nie mógł dodzwonić się na komórkę przyjaciela, który jechał jeepem zaledwie kilkanaście metrów przed nim. Wszystko przez to, że operatorom nie opłaca się stawiać masztów i nadajników w miejscach, gdzie nie mogą liczyć na duży ruch telefoniczny. - Zacząłem się wtedy zastanawiać, czy moglibyśmy zrobić taką łączność komórka - komórka bez dodatkowych urządzeń sieciowych - mówił niedawno Carlius sieci BBC.Nie chodzi przy tym o coś w rodzaju krótkofalówek - te umożliwiają łączność tylko na ograniczonym obszarze. Lepiej ideę TerraNet oddaje architektura sieci komputerowych. Opierają się na przekazywaniu danych przez kolejne urządzenia. Tworzy się łańcuszek, na którego jednym końcu znajduje się nadawca, a na drugim odbiorca.Łańcuch może liczyć do siedmiu urządzeń. Według TerraNet to wystarczy, aby zapewnić komunikację na terenie uniwersyteckiego kampusu, w firmie czy wiosce.
Internet niezbędny
Aby skorzystać z tego pomysłu, konieczne jest oczywiście posiadanie odpowiedniego telefonu. Musi on pełnić rolę nadajnika i odbiornika przekazującego dane (czyli czegoś w rodzaju stacji bazowej w sieciach GSM). Każdy telefon ma zasięg około kilometra. Im więcej telefonów w takiej sieci, tym większy jest jej zasięg. Przekazywanie danych między telefonami użytkowników oznacza, że połączenia są całkowicie bezpłatne.Zalety i prostota systemu TerraNet sprawiły, że wzorowane na nim sieci testowane są właśnie w Tanzanii i Ekwadorze.- Jeśli spojrzymy na takie miejsca, jak Afryka, Ameryka Południowa czy Indie, okaże się, że to jedyny sposób, aby dać tym ludziom cyfrową tożsamość. Dostaną numer telefoniczny - przekonuje Carlius. - Dzięki naszemu rozwiązaniu biedni ludzie będą mogli ze sobą rozmawiać przez telefon za darmo.A co się dzieje, gdy numer telefonu, pod który dzwonimy, znajduje się poza zasięgiem takiej stworzonej przez samych użytkowników sieci? Gdyby na przykład Carlius chciał zadzwonić z Tanzanii do Szwecji? Wtedy konieczne jest sięgnięcie po Internet i komputer, który potrafi przekierować rozmowę w dowolny punkt świata. Po drugiej stronie też oczywiściemoże znajdować się sieć w systemie TerraNet. Za tego rodzaju połączenie (typu VoIP, czyli głosowe przez Internet) prawdopodobnie trzeba będzie już zapłacić.