Wyjątkowe stanowisko znajduje się w miejscowości Krzyż Wielkopolski. – Historia tego niecodziennego „skarbu“ potwierdza obiegową opinię, że często najważniejsze odkrycia archeologiczne dokonywane są przypadkowo – powiedział „Rz“ kierujący wykopaliskami dr Jacek Kabaciński z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Poznaniu.
Zaczęło się od tego, że państwo Mąkowie postanowili upiększyć swoją działkę położoną pół kilometra na wschód od ujścia Drawy do Noteci. Dolinę tę wypełnia torf. Gdy rozpoczęli kopanie niewielkiego stawu, koparka wydobyła w kilku łyżkach ponad 20 narzędzi kościanych i rogowych, w tym aż dziewięć motyk przewierconych z jeleniego poroża, w otworach tkwiły resztki drewnianych trzonków. O znalezisku zawiadomili archeologów, którzy rozpoczęli tam systematyczne badania.
Miejsce okazało się niezwykłe – przez ponad 100 lat istniała tam osada łowców, rybaków i zbieraczy, którzy żyli w otwartej, niebronionej osadzie pod koniec epoki kamienia. Motyki podobne do znalezionych w Krzyżu były znajdowane już wcześniej, ale zawsze pojedynczo, bez tzw. kontekstu archeologicznego – dlatego trudno było ustalić ich wiek. Tym razem określono go z niezwykłą precyzją. Analizę przeprowadziło Poznańskie Laboratorium Radiowęglowe, między innymi za pomocą akceleratora (jest to jedna z najlepszych, najnowocześniejszych placówek tego rodzaju w Europie i na świecie). Uzyskane daty zawierają się w przedziale jednego stulecia około roku kalendarzowego 7600 p. n. e. Tym razem datowane były nie węgle (nigdy nie ma pewności, czy na przykład nie pochodzą z pożaru – choćby okolicznego lasu – jaki miał miejsce tysiąc czy dwa tysiące lat po opuszczeniu osady przez ludzi), lecz same zabytki.
Taka ostrożność przyniosła znakomite rezultaty – na przykład okazało się, że trzonki do motyk wykonywano z dębiny, niekiedy starszej o 150 lat od samej motyki. – Wszystkie znalezione narzędzia wykazują duże przekształcenia, co oznacza, że ludzie intensywnie się nimi posługiwali; one są po prostu maksymalnie zużyte i porzucone. Pierwotnie były dłuższe o kilka, a nawet kilkanaście centymetrów. To były uniwersalne narzędzia: do kopania, ociosywania gałązek, wbijania w ziemię palików, do wszystkiego – wyjaśnia dr Kabaciński.
Rogowe motyki to najbardziej widowiskowe zabytki. Ale w trakcie wykopalisk badacze wydobyli także wiele tysięcy drobnych krzemiennych wytworów. Na głębokości od 1,3 do 1,8 metra odkryli wiele warstw osadów piaszczysto-żwirowych i torfów. – Główny odkryty tam piaszczysty poziom to strefa brzeżna zbiornika intensywnie użytkowana przez zamieszkującą cypel społeczność z końca epoki kamienia. Odkryliśmy tam także kości ssaków i dwa sztylety z kości jelenia. No i jeszcze pozostałości ogniska, a w nich przepalone krzemienie, kości zwierzęce i węgle drzewne po spalonych gałęziach – opowiada dr Kabaciński. Odkryta w Krzyżu osada, szacując na podstawie rozrzutu materiału krzemiennego na powierzchni, zajmowała obszar ponad jednego hektara. Nie była obwarowana, jej mieszkańcy nie czuli się zagrożeni.