Rz: Dlaczego Ptolemais jest stanowiskiem wyjątkowym?
Bogdan Żurawski: Zadbała o to sama historia. Po pierwsze dlatego, że gdy ludzie porzucili je w VII wieku, potem już nikt nie podjął próby osiedlania się tam. W rezultacie młodsze budowle nie zniszczyły starszych, tak jak to ma miejsce w ogromnej większości starożytnych miast, które żyją do dziś. Weźmy przykład pierwszy z brzegu, i bardzo typowy – Aleksandria. Była portem w starożytności, w średniowieczu i jest nim teraz. Nad jej najstarszymi fundamentami wielokrotnie wznoszono młodsze. W Ptolemais tego rodzaju destrukcja ustała około 1300 lat temu.
Dlaczego więc wykopaliska są tam prowadzone nie tak intensywnie, jak choćby we wspomnianej Aleksandrii, w Saqqara w Egipcie, w Pafos na Cyprze?
Rzeczywiście, przed I wojną kopali tam tylko Włosi, zaraz po II wojnie Brytyjczycy. Zostawmy stare, czyli przedwojenne, dzieje wykopalisk w Libii. Po II wojnie badania archeologiczne w tym kraju sterowane były sytuacją polityczną, a mówiąc wprost, władze libijskie w zasadzie nikomu nie przyznawały koncesji na badania. Toteż uzyskanie koncesji wykopaliskowej przez Polaków, archeologów z Uniwersytetu Warszawskiego, było sensacją. Badacze z innych krajów zazdrościli im tego. Tyle tylko, że na to sensacyjne wyróżnienie i zezwolenie nasi badacze zapracowali przez kilka dekad, opinia o polskich archeologach w świecie śródziemnomorskim jest bardzo dobra, cieszą się oni uznaniem tym większym, że polską specjalnością, niejako naszym archeologicznym znakiem firmowym, stało się – oprócz kopania – konserwowanie badanych obiektów. Żeby daleko nie szukać, moje badania w Banganarti w Sudanie, o których „Rz” wielokrotnie informowała, zakończyły się konserwacją odkrytych dzieł malarstwa, architektury i zbudowaniem pawilonu muzealnego, który mieści pozostałości wczesnochrześcijańskiego kościoła z malowidłami i inskrypcjami pielgrzymów.
Obok zamieszczamy bardzo piękne zdjęcie Ptolemais z lotu ptaka. To też polska specjalność?