W wyścigu w poszukiwaniu tajemniczej cząstki Higgsa, amerykańscy fizycy pracujący w Fermilab pod Chicago zyskali przewagę nad kolegami z Europy. Dysponują co prawda znacznie skromniejszym urządzeniem – Tevatronem – ale bardzo chcieliby odkryć cząstkę, której jeszcze nikt nie widział. Dzięki awarii w CERN zyskali sporo czasu i prowadzą eksperymenty pełną parą.
[srodtytul]Liczy się pierwszy[/srodtytul]
– Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mieli coś ważnego do powiedzenia. Prawdopodobieństwo odkrycia przez nas cząstki Higgsa jest bardzo duże – sięga 96 proc. – powiedział Dmitri Denisov, fizyk z Fermilab, podczas dorocznego spotkania American Association for the Advancement of Science (AAAS) w Chicago. Byli tam obecni szefowie obu rywalizujących ze sobą ośrodków. – W takim przypadku będziemy mówili o cząstce, którą zobaczymy jeszcze tego lata. Nawet w przypadku niezbyt sprzyjających okoliczności prawdopodobieństwo, że odkryjemy nieznane dotąd cząstki, sięga 50 procent – twierdzi Pier Oddone, dyrektor Fermilab.
– Tevatron działa znakomicie, jest u szczytu swoich możliwości – dodał Denisov. – Gromadzimy dane w olbrzymim tempie i czujemy gorączkę. Zrezygnowaliśmy nawet z naszej dwumiesięcznej, świątecznej przerwy. To jest wyścig. Ktokolwiek będzie pierwszy, ten pozostanie pierwszy.
[wyimek]Dzięki awarii w CERN naukowcy z USA zyskali czas i prowadzą eksperymenty pełną parą[/wyimek]