Naukowcy rozwieli złudzenia tak zwanych sceptyków. Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) w swoim najnowszym raporcie nie wycofał się z żadnych wcześniejszych ustaleń.
Zdaniem naukowców istnienie globalnego ocieplenia jest faktem, a za ten stan „nie mający precedensu w ostatnich dekadach ani tysiącleciach" odpowiada emisja gazów cieplarnianych związana z działalnością ludzi. W Sztokholmie zaprezentowano właśnie „podsumowanie dla decydentów" całego raportu IPCC, którego kolejne, pełne już części będą publikowane w ciągu najbliższych miesięcy. Nad tym podsumowaniem naukowcy i politycy debatowali przez tydzień. Liczący 36 stron dokument zawiera najważniejsze ustalenia raportu.
Naukowcy są zgodni co do tego, że globalne ocieplenie postępuje. Ostatnie trzy dekady były najcieplejsze od połowy XIX wieku, kiedy rozpoczęto metodyczne pomiary. Są prawdopodobnie najcieplejsze od 1400 lat.
„Naukowe pomiary wskazują, że ogrzała się atmosfera oraz woda oceanów. Ilość śniegu i lodu się zmniejszyła, a średni poziom oceanu światowego wzrósł. Rośnie również koncentracja gazów cieplarnianych w atmosferze" — przekonuje Quin Dahe z IPCC. Eksperci z IPCC odnieśli się również do obserwowanego w ostatnich latach spowolnienia tempa ogrzewania się naszej planety. Dla sceptyków to koronny argument, że naukowcy się mylą albo — co gorsza — źle interpretują i fałszują dane. Mieliby w ten sposób zyskać pieniądze na badania nad globalnym ociepleniem — zjawiskiem, które według sceptyków nie istnieje.
Pseudospecjaliści obwieszczający, że „globalne ocieplenie to bzdura, w którą wierzą tylko aktywiści zielonych" dostali od nauki prztyczka w nos. Badacze podkreślili w podsumowaniu, że ta przerwa w ocieplania się planety jest zbyt krótka, aby wyciągać wnioski o odwróceniu trendu.