Pary, w których każde z małżonków spożywa zbliżoną ilość alkoholu, są w mniejszym stopniu narażone na rozwód od stadeł, w których różnica jest wyraźna.
Z takimi rewelacjami wystąpili socjologowie z Uniwersytetu w Buffalo. Obserwowali oni 634 pary przez dziewięć lat po ślubie. Podzielili je na cztery grupy. W pierwszej nikt nie ma pociągu do kieliszka, w drugiej mąż zagląda do niego często, w trzeciej do kieliszka zagląda kobieta, w czwartej czynią to oboje.
Jako „pociąg do kieliszka" naukowcy przyjęli wypijanie podczas jednego posiedzenia sześciu bądź więcej kieliszków lub picie do stanu upojenia.
Okazało się, że 55 proc. stadeł, w których jedno z małżonków pije więcej od drugiego, zakończyło się rozwodem. Natomiast rozwód stał się udziałem tylko 35 proc. par pijających podobnie.
Współczynnik rozwodów wśród małżeństw, w których obie strony „zdrowo pociągają", nie jest wyższy niż wśród par w zasadzie abstynenckich.