Przeszczep był wcześniej zaplanowany. Przeprowadzono go 4 grudnia, ale poinformowano o nim dopiero teraz, gdy stan 26-letniej kobiety, Joanny — okazał się stabilny. Psychicznie czuje sie dobrze, jest pełna optymizmu. Zespołem, podobnie jak podczas pierwszego przeszczepu, kierował prof. Adam Maciejewski.
— Póki co, jest dobrze. Na ostateczny rezultat, oprócz precyzji chirurgów, wpływa również farmakologia przed i po operacji, zapobiegająca odrzuceniu przeszczepu — powiedział prof. Maciejewski.
Pacjentka od ponad 20 lat cierpi na nerwiakowłókniakowatość. Jest to choroba genetyczna, charakteryzująca się obecnością licznych niezłośliwych nowotworów. Pani Joanna zdążyła już poddać się 35 operacjom plastycznym w innych ośrodkach. Jednak w ostatnim roku choroba postępowała bardzo szybko.
— Progresja choroby oznaczała pogarszający się stan funkcjonalny, estetyczny i społeczny. Było coraz gorzej, pacjentka miała problemy z jedzeniem, mowa stawała się coraz bardziej niewyraźna. Gdyby nie ta operacja, wkrótce pojawiłyby się kłopoty z oddychaniem — wyjaśnia prof. Maciejewski.
Gliwickie Centrum Onkologii to jedyny w Polsce ośrodek wykonujący te skomplikowane operacje. Pierwszego przeszczepu dokonano w nim 15 maja 2013 roku. Pacjentem był 33-letni mężczyzna, który doznał zniszczenia twarzy w pracy, podczas obsługiwania maszyny do cięcia kamieni. Odniesione obrażenia były tak rozległe, że w dłuższej perspektywie mężczyzna nie miałby szans na przeżycie bez dokonania przeszczepu.