Węgorz europejski jest doskonale znany z naszych stołów. Wędzony, czy smażony — jego kształt ciała i smak mięsa są charakterystyczne i bardzo cenione. Tym dziwniejsze jest to, że o cyklu życiowym tych ryb wiemy tak mało. Chcą to zmienić naukowcy z GEOMAR Centrum Badań Oceanograficznych Helmholtza, którzy sprawdzają w jaki sposób układ prądów morskich i wiatrów nad Atlantykiem wpływa na liczebność populacji tych ryb.
Wiadomo, że większą część życia dorosłe węgorze spędzają w słodkowodnych zbiornikach i rzekach naszego kontynentu (oraz u wybrzeży Atlantyku i mórz Europy). Ale w celu rozrodu węgorze udają się w długą wędrówkę. Od lata do jesieni zaczynają podróż w kierunku Morza Sargassowego (część Oceanu Atlantyckiego). Po kilkumiesięcznym maratonie pływackim i pokonaniu kilku tysięcy kilometrów docierają na miejsce. Tarło odbywa się na głębokości około tysiąca metrów. Dorosłe osobniki giną, a młode larwy unoszone Golfsztromem po dwóch latach docierają do Europy. Następnie wędrują w górę rzek, rosną i zamieszkują swoje ulubione muliste, porośnięte roślinnością jeziora. Jeżeli nie trafią na talerz, same rozpoczną wędrówkę do Morza Sargassowego.
- Ponieważ ich obserwacja w Morzu Sargassowym jest bardzo utrudniona, a dane zebrać trudno, niektóre szczegóły ich cyklu życiowego nadal pozostają tajemnicą — mówi Miguel Baltazar-Soares z GEOMAR. Kieruje on zespołem naukowców z Niemiec, Irlandii i Chile starających się dowiedzieć więcej o tym zagrożonym wyginięciem gatunku.
W swojej pracy badacze wykorzystali najnowszy model symulacji oceanu opracowany w Kilonii. Miał on początkowo służyć do analizowania zmian prądów oceanicznych na północnym Atlantyku w związku z topieniem się pokrywy lodowej Grenlandii. — Pozwala on na śledzenie efektów nawet niewielkich zmian, więc wpadliśmy na pomysł, żeby użyć go do symulacji migracji węgorzy — mówi Baltazar-Soares.
Symulację ustawiono na 45 lat (wprowadzono dane z 1960 roku, ostatnie obejmowały 2005 rok). 8 mln drobnych obiektów miało „udawać" larwy węgorzy (tzw. leptocefale) podróżujące w prądach oceanicznych w stronę Europy. Okazało się, że nawet drobne zmiany układu prądów i wiatrów mają ogromny wpływ na to, ile larw dociera po dwóch latach do Europy. Dane opracowane przez komputerową symulację porównano z rzeczywistymi — zbadaną liczebnością tych zwierząt w kolejnych latach. Pokrywały się, a zatem model był dokładny.