– Według mojej wiedzy to pierwszy model przewidujący preferencje seksualne na podstawie markerów biologicznych – mówił dr Tuck Ngun podczas zjazdu Amerykańskiego Towarzystwa Genetyki Człowieka kilka dni temu. – Pożądanie seksualne jest tak fundamentalną częścią naszego życia, a wiemy o nim tak niewiele na poziomie genetycznym i molekularnym.
Dr Tuck Ngun pracuje na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Jego zespół zaprosił do współpracy 47 par bliźniaków. W dziesięciu przypadkach obaj bliźniacy byli gejami. W 37 – jeden był gejem, a drugi heteroseksualistą. Naukowcy nie poszukiwali tym razem „genu homoseksualizmu", lecz cząsteczek przyklejających się do DNA i wpływających na aktywność genów (w procesie tzw. metylacji DNA).
Zespół dr. Nguna znalazł 400 tys. takich markerów. Aby przez nie wszystkie przebrnąć i sprawdzić wpływ na czynność genów, stworzono specjalny algorytm komputerowy o nazwie FuzzyForest. Wreszcie się udało – znaleziono charakterystyczne wzorce w dziewięciu regionach. Część znajduje się w tzw. śmieciowym DNA, czyli bez znanej funkcji. Jednak w dwóch przypadkach metylacja DNA wpływa na znane nam geny – jeden steruje produkcją związków odpowiedzialnych za działanie układu odpornościowego (sądzi się, że steruje również popędem), drugi – za przepływ impulsów między neuronami.
Przyczyna czy skutek?
Na tej podstawie naukowcy mogą oszacować orientację heteroseksualną z 50-proc. prawdopodobieństwem i homoseksualną z 83-proc. prawdopodobieństwem. Pewność testu to zatem ok. 67 proc. – w dwóch przypadkach na trzy da prawidłową odpowiedź. Działa tylko u mężczyzn. Wystarczy wymaz z policzka.
Rewelacje dr. Nguna nie wzbudziły zachwytu jego kolegów. Po pierwsze – wyniki zostały zaprezentowane podczas konferencji naukowej, a nie w renomowanym piśmie.