Kapitan Maciej Sodkiewicz, pomysłodawca i organizator wyprawy, początkowo planował ją, jako projekt jednoroczny. W 2014 roku Arktyka okazała się jednak wyjątkowo kapryśna. Udało się wprawdzie osiągnąć większość założeń projektu — żeglarze dotarli do wszystkich rejonów europejskiej Arktyki, odwiedzili Grenlandię, Jan Mayen i opłynęli Spitzbergen, jednak ten najbardziej wymarzony – nowy rekord, pozostał niedostępny. Obszar paku lodowego sięgał wyjątkowo nisko, tuż powyżej 81N, i nie dał się pokonać. Niedosyt sprawił, że ekipa Sekstant Expedition postanowiła wrócić na Spitzbergen za rok i spróbować raz jeszcze, tym razem podporządkowując całą wyprawę próbie zdobycia rekordu. „Rzeczpospolita" patronowała tym wysiłkom.
Zaplanowana na 2015 rok „Dogrywka z Arktyką" była skromniejsza logistycznie i w całości skoncentrowana na celu. Kapitan Sodkiewicz połączył siły z wyprawą „Śląska Pozytywna Energia w Arktyce" organizowaną przez Żeglarski Klub Morski w Katowicach – armatora „Barlovento II". Śląskie załogi zaprowadziły jacht w Arktykę, natomiast ekipa Lodowych Krain zaplanowała tylko trzy etapy północne, w tym najdłuższy, trzytygodniowy etap szczytowy startujący ze stolicy Spitsbergenu – Longearbyen.
Plan zakładał dotarcie na wschodnią stronę archipelagu Svalbard, żeglugę na północny-wschód aż do osiągniecia granicy lodu — a potem powrót do Longyearbyen. Jednak i tym razem Arktyka nie poddała się łatwo. Z trzech dróg prowadzących na wschodnie wybrzeże Svalbardu, wszystkie okazały się zamknięte: na północy i w cieśninie Hinlopen zalegał lód, a na południu szalała sztormowa pogoda. Załoga, kierując się bieżącą sytuacją na mapach lodowych, uznała, że najszybsza poprawa sytuacji lodowej ma szanse nastąpić w cieśninie Hinlopen.
I rzeczywiście lód w cieśninie szybko ustępował. Jednak mimo dwóch prób przejścia przez cieśninę nie udało się znaleźć drogi w lodzie szerokiej na tyle, by bezpiecznie przeprowadzić przez nie jacht. Czas uciekał, kolejna próba musiała być ostateczna. Żeglarze postanowili spróbować szczęścia na północy. Wybrali trasę nad Ziemią Północno-Wschodnią, najbardziej północną wyspą archipelagu. Pole lodowe bardzo rozległe i gęste na tyle, że w kluczowych momentach lód przed dziobem trzeba było rozpychać centymetr po centymetrze bambusowymi tyczkami, po dziesięciu godzinach ciężkiej żeglugi ustapiło.
Nad ranem 5 sierpnia „Barlovento II" wypłynęło na wolne od lodu wody wschodniej strony Svalbardu, rozwinęło żagle i popłynęło po rekord. 6 sierpnia o godzinie 17:17, na szerokości geograficznej 82°37,018'N, jacht musiał zawrócić przed zwartym wałem lodu unoszącym się na wodzie. W ten sposób polska załoga ustanowiła nowy rekord świata w swobodnej (bez wmarzania w lód) żegludze na północ dla jachtów sportowych.