Palenie tytoniu to problem, który dotyczy 31 proc. Polaków i 18 proc. Polek. W skali globu palaczy jest ponad miliard. Rocznie wypalają 5,6 bln papierosów. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) informuje, że co roku z powodu chorób wywołanych paleniem tytoniu umiera około 7 mln ludzi na świecie. W Polsce liczba ta wynosi blisko 70 tys osób.
Nadzieję na zmniejszenie szkodliwości palenia niósł ze sobą wynalazek, który pojawił się w Chinach. Był to e-papieros czyli elektroniczny inhalator nikotyny. Zasada jego działania jest banalna. Grzałka podgrzewa płyn zawierający nikotynę, który zamienia się w parę wprowadzaną do płuc. Unikamy w ten sposób wdychania substancji smolistych czy tlenku węgla czyli otrzymujemy przyjemność z „czystego palenia”. Pierwsze wyniki badań mówiły, że tak jest rzeczywiście, że palacze, którzy przerzucili się z normalnych papierosów na inhalatory, stają się zdrowsi.
Niestety, badanie przeprowadzone przez naukowców z New York University School of Medicine, rzuca cień na „zdrowe” elektroniczne papierosy. Według niego, ich użytkownicy narażają się na choroby serca, raka płuc i pęcherza moczowego. Wstępne ustalenia pokazują, że e-papierosy nie są tak bezpieczne jak zakładano.
Badanie przeprowadzono na myszach, które inhalowano dymem z e-papierosa przez 12 tygodni w dawce odpowiadającej dziesięcioletniemu okresowi palenia u ludzi. Próba spowodowała uszkodzenie DNA w komórkach płuc, serc i pęcherzy moczowych gryzoni. Dowody wskazują, że nikotyna może przekształcić się w czynnik rakotwórczy w organizmie człowieka. Wynik badania określono jako „prawie jednoznaczny”.
Badanie nie jest jednak rozstrzygające. Guzy nie mogą rozwinąć się w ciągu 12 tygodni. Dowody dotyczące możliwości wywołania nowotworu przez elektroniczne papierosy będą zbierane jeszcze przez co najmniej dekadę. Przez ten czas naukowcy będą zmuszeni do prowadzenia eksperymentów na zwierzętach.