[b]Rz: Początek pana książki o ekspansji pięknych umysłów jest nieprzyzwoicie optymistyczny. Usprawiedliwia pan egoizm i konsumpcjonizm współczesnego człowieka i pisze, że mamy szansę być coraz lepsi. Że niedługo świat zapełni się światłymi, mądrymi ludźmi. Co pana uprawnia do takich stwierdzeń?[/b]
[b]Prof. Zbigniew Pietrasiński:[/b] Narzekanie na swych współczesnych jest stare jak świat. Robili to Salomon, Konfucjusz, Epiktet, Rousseau. Wierzę w potęgę ludzkiego umysłu i jego intelekt. Jeżeli chodzi o konsumpcjonizm: zaspokajanie prywatnych upodobań to przecież droga do indywidualnego rozwoju i podniesienie jakości życia. Nie widzę w tym nic złego po tysiącleciach życia większości w biedzie i brudzie.
Jeśli ktoś spojrzy na jakość ludzi z perspektywy wieków, a nie dzisiejszej gazety, zobaczy, że ludzie przeciętni są mniej okrutni, mniej przesądni, więcej wiedzą. Przez wieki otępiano ich bardziej niż dziś, a jednak są inteligentni. Czas oraz „nieludzka” cywilizacja pozwoli im wreszcie łatwiej stawać się pełniejszymi ludźmi.
[b]Uczy pan swoich studentów, jak poprawiać jakość życia, zaczynając od siebie.[/b]
Ucząc dystansu do siebie, pomagamy ludziom wkraczać na drogę rozwoju w sprawach, o których zwykle mało się myśli. Moje zajęcia ze studentami w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej nazywają się „Współtworzenie własnej osoby na studiach”.