Ekspansja pięknych umysłów

Przed nami nowy renesans – era jednostek zachłannych na wiedzę i mądrość, wolnych od fanatyzmu i z dystansem do siebie – przekonuje prof. Zbigniew Pietrasiński, psycholog.

Aktualizacja: 02.01.2009 13:21 Publikacja: 02.01.2009 02:00

Ekspansja pięknych umysłów

Foto: Flickr

Red

[b]Rz: Początek pana książki o ekspansji pięknych umysłów jest nieprzyzwoicie optymistyczny. Usprawiedliwia pan egoizm i konsumpcjonizm współczesnego człowieka i pisze, że mamy szansę być coraz lepsi. Że niedługo świat zapełni się światłymi, mądrymi ludźmi. Co pana uprawnia do takich stwierdzeń?[/b]

[b]Prof. Zbigniew Pietrasiński:[/b] Narzekanie na swych współczesnych jest stare jak świat. Robili to Salomon, Konfucjusz, Epiktet, Rousseau. Wierzę w potęgę ludzkiego umysłu i jego intelekt. Jeżeli chodzi o konsumpcjonizm: zaspokajanie prywatnych upodobań to przecież droga do indywidualnego rozwoju i podniesienie jakości życia. Nie widzę w tym nic złego po tysiącleciach życia większości w biedzie i brudzie.

Jeśli ktoś spojrzy na jakość ludzi z perspektywy wieków, a nie dzisiejszej gazety, zobaczy, że ludzie przeciętni są mniej okrutni, mniej przesądni, więcej wiedzą. Przez wieki otępiano ich bardziej niż dziś, a jednak są inteligentni. Czas oraz „nieludzka” cywilizacja pozwoli im wreszcie łatwiej stawać się pełniejszymi ludźmi.

[b]Uczy pan swoich studentów, jak poprawiać jakość życia, zaczynając od siebie.[/b]

Ucząc dystansu do siebie, pomagamy ludziom wkraczać na drogę rozwoju w sprawach, o których zwykle mało się myśli. Moje zajęcia ze studentami w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej nazywają się „Współtworzenie własnej osoby na studiach”.

Jest to nowe i ważne, kiedy na progu dorosłości wygasa wychowawcza rola rodziców, a uczelnia skupia się głównie na przekazywaniu wiedzy.

[b]Myśli pan, że niedługo człowiek przeciętny będzie dysponował „pięknym głębokim umysłem” zbliżonym do umysłu filozofa, o którym pisze pan w swojej książce?[/b]

Niedługo w skali historycznej. Nie wiemy, jak potoczą się dzieje, ale osiągnęliśmy wiedzę pozwalającą eliminować już nie tylko analfabetyzm czytelniczy, ale i mentalny, który jeszcze trzyma się nieźle. W każdym tkwi potężny potencjał rozwojowy, ale jego część każdy sam musi zdyskontować poprzez autokreację.

[b]Nie ma w psychologii takiego pojęcia jak autokreacja.[/b]

Tak, ponieważ psychologów tradycyjnie fascynują dwa najpotężniejsze czynniki: geny i środowisko.

W ich cieniu czeka dopiero na pełniejsze uznanie czynnik trzeci: samoprogramowanie się jednostki. Na przykład wybór przyjaciół to też ważna decyzja dla naszego rozwoju, choć nieraz nawet o tym nie myślimy.

[b]Jako przykład odważnej autokreacji przywołuje pan postać Billa Gatesa, który gdyby wbrew rodzicom nie przerwał studiów prawniczych, nigdy nie stworzyłby potęgi Microsoftu.[/b]

Gdyby kończył grzecznie studia, straciłby bezpowrotnie historyczną okazję stworzenia poszukiwanego gorączkowo w tym czasie programu operacyjnego. Bunt i pójście pod prąd bywa istotnym aktem autokreacji.

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że młodzi ludzie po maturze uważają się za tak już ukształtowanych i dojrzałych, że praca nad własnym umysłem i osobowością nie jest im potrzebna.

[b]Nie przesadza pan? Uczą się jak szaleni języków, chodzą na kursy, kończą studia, a potem też studia podyplomowe.[/b]

Nie chodzi o doskonalenie przydatne w pracy.

Myślę o kompetencjach egzystencjalnych, jak umiejętność kontaktów z ludźmi, autorefleksja, autoironia. Na pracowników kształcą nas specjaliści, na ludzi – amatorzy.

[b]Co konkretnie może każdy z nas zrobić dla tego, co pan nazywa autokreacją?[/b]

Namawiam moich studentów: postanówcie zmienić coś w swoim zachowaniu, obserwujcie wprowadzane skutecznie lub bezowocnie zmiany i opisujcie je. Potem czytam ich eseje i przyznam, że są bardzo inspirujące.

Najtrudniejsze jest uczenie się autoironii. Przykładem postępu jest taka wypowiedź: „Czwartkowe postanowienie, że będę się uduchawiać skończyło się na przeczytaniu pięciu stron »Sklepów cynamonowych«, po czym zajęłam się malowaniem paznokci”.

Inna studentka, w odróżnieniu od wielu, zrozumiała po lekturze mojej książki, że ma płytki umysł.

[b]Czyli pańska książka szkodzi.[/b]

Bardziej szkodzi, zwłaszcza otoczeniu, brak takiego ciągnącego wzwyż odkrycia. Rozwój nie jest spacerkiem aleją Róż, nie sprzyja mu klimat nieodpowiedzialności za siebie i mazgajstwa.

[b]Dlaczego, mimo że śmianie się z siebie jest takie ożywcze, tak bardzo się tego boimy?[/b]

Większość ludzi ma zaniżone lub chwiejne poczucie własnej wartości, boi się wyśmiania przez innych. Zaspokajanie głodu akceptacji i pozytywnej samooceny przychodzi najłatwiej, gdy uciekamy w iluzję na własny temat i wyolbrzymiamy wady bliźnich. Aby zejść z tej łatwej, ale i destrukcyjnej drogi, potrzebny jest dystans do samego siebie. Osiąga się go poprzez refleksję na swój temat. Kiedy zachęcam studentów lub menedżerów do uprawiania autorefleksji, słyszę często: „Nie chcę się katować”. A przecież analizowanie swojego postępowania to krok w kierunku rozwoju wewnętrznego, w stronę „tycia duchowego”.

Namawiam więc do zatrzymywania się na rolach odegranych w danym dniu. Pomyśleniu: co dałem innym, co wziąłem, czego się nauczyłem.

[b]Panie profesorze, ludzie nie mają na to czasu![/b]

Nie zgadzam się z panią. Czym właściwie są internetowe blogi, oczywiście te mądrze prowadzone? One są nieraz takimi nowoczesnymi dziennikami refleksji. Niedawno jedna z moich studentek napisała esej o „płytkich” blogach. Namówiłem ją do napisania także o tych „głębokich”. Nowe media, takie jak Internet, otwierają człowieka na rzeczy prymitywne, ale także na piękne i dobre.

[ramka][b]Sylwetka[/b]

Prof. dr hab. Zbigniew Pietrasiński przez wiele lat był związany z Uniwersytetem Warszawskim, a następnie pracował w Instytucie Psychologii PAN. W 1996 r. został jednym z trzech założycieli Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Jest autorem wielu książek, m.in.: „Sztuka uczenia się” (1960 r.), „Rozwój człowieka dorosłego” (1990 r.), „Mądrość, czyli świetne wyposażenie umysłu” (2001). Jego najnowsza książka nosi tytuł „Ekspansja pięknych umysłów”. [/ramka]

[i]Zbigniew Pietrasiński, Ekspansja Pięknych Umysłów, Wydawnictwo CIS, Warszawa 2008[/i]

[b]Rz: Początek pana książki o ekspansji pięknych umysłów jest nieprzyzwoicie optymistyczny. Usprawiedliwia pan egoizm i konsumpcjonizm współczesnego człowieka i pisze, że mamy szansę być coraz lepsi. Że niedługo świat zapełni się światłymi, mądrymi ludźmi. Co pana uprawnia do takich stwierdzeń?[/b]

[b]Prof. Zbigniew Pietrasiński:[/b] Narzekanie na swych współczesnych jest stare jak świat. Robili to Salomon, Konfucjusz, Epiktet, Rousseau. Wierzę w potęgę ludzkiego umysłu i jego intelekt. Jeżeli chodzi o konsumpcjonizm: zaspokajanie prywatnych upodobań to przecież droga do indywidualnego rozwoju i podniesienie jakości życia. Nie widzę w tym nic złego po tysiącleciach życia większości w biedzie i brudzie.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Nauka
Sprawdzian z góralskiego. Czy da się jeszcze ocalić mowę Podhala?
Nauka
Szympansom bliżej do zachowań ludzi, niż nam się wydawało. Nowe wyniki badań
Materiał Partnera
Jak postrzegamy UE? Co myślimy w zależności od mediów, z których korzystamy?
Nauka
Tajny rosyjski satelita „nie jest już operacyjny”. Wywoływał spore obawy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Nauka
Dlaczego superwulkan Yellowstone nie wybucha? Naukowcy odkryli cenną wskazówkę
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne