To prognoza naukowców z Lahey Clinic Medical Center w Stanach Zjednoczonych. Donosi o niej „Lancet”. Na jakiej podstawie badacze doszli do tego wniosku? Poddając analizie tendencje panujące w transporcie powietrznym. I nie chodzi o zagrożenie atakami terrorystycznymi – rosnąca liczba pasażerów w starszym wieku i wydłużenie czasu trwania rejsów zwiększą prawdopodobieństwo incydentów zdrowotnych – twierdzą uczeni pracujący pod kierunkiem dr. Marka Gendreau.
Już pojawiły się przesłanki świadczące o tym, że prognozy mogą być prawdziwe. Nowe statki powietrzne, tj. Airbus A380 i Boeing 777 LR, są w stanie lecieć bez przerwy nawet 18 godzin. A im dłuższa podróż, tym większe prawdopodobieństwo rozwoju w nogach zakrzepów żylnych z zatorami. Jak wynika z danych statystycznych, do których dotarli uczeni, 75 proc. podobnych przypadków jest związane z brakiem ruchu. To o tyle groźne, że kiedy zbitka płytek krwi dotrze do płuc, może nawet dojść do śmierci. Aby temu zapobiec, lekarze radzą pić podczas lotu dużo wody, nie siedzieć ciągle w tej samej pozycji i zrobić sobie mały spacerek po kabinie. Nie przypadkiem ryzyko pojawienia się zakrzepu jest najwyższe wśród pasażerów siedzących dalej od przejścia. Co ciekawe, nie ma pod tym względem różnicy między osobami podróżującymi klasą ekonomiczną a biznesową, w której jest więcej przestrzeni.
Statystyki nie do końca potwierdzają przekonanie, że podróż samolotem sprzyja rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych. Od 1946 roku na pokładach linii komercyjnych odnotowano zaledwie kilka przypadków poważnych zakażeń grypą, odrą czy gruźlicą. Co ważne, w grupie ryzyka nie znajdują się wszyscy pasażerowie, ale ci siedzący w odległości do dwóch rzędów od osoby chorej.
Problemy zdrowotne na pokładzie samolotu pojawiają się najczęściej w grupie podróżnych, którzy mają 70 i więcej lat. Natomiast średnia wieku wśród tych, którzy wymagają pomocy, wynosi 44 lata dla mężczyzn i 49 lat dla kobiet.