Temperatura wewnątrz nosa człowieka jest bowiem za niska, jak dla ptasiego szczepu wirusa H5N1. Najlepiej powiela się on w 40 st. C, podczas gdy my „oferujemy” tylko 32 st. C. Za to w okolicach 37 st. C – a mniej więcej taka temperatura panuje w płucach człowieka – wszystkie wirusy namnażają się już dość łatwo. Wirus grypy meksykańskiej („świńskiej”, H1N1) prawdopodobnie przystosował się lepiej do niższej temperatury i dlatego może atakować ludzi szybciej. Z drugiej jednak strony, jest przez to nieco mniej groźny.

– Nasze badania pozwalają ocenić, jakie zmiany w wirusach są niezbędne, aby mogły one zarażać ludzi. A to pozwoli identyfikować szczepy mogące wywołać pandemie – powiedziała prof. Wendy Barclay z Imperial College London. – Bardzo prawdopodobne jest, że następną pandemię wywołają zwierzęce wirusy, które dobrze rozwijają się w niższej temperaturze – tłumaczy dr Barclay.