Dają nadzieję na tworzenie terapii szytej na miarę pojedynczego człowieka. Wystarczy pobrać od niego komórki skóry, fibroblasty, a następnie je przeprogramować, cofnąć w rozwoju. W ten sposób uzyskuje się tzw. indukowane pluripotentne komórki macierzyste (iPS). Mogą one dać początek dowolnej tkance ludzkiego organizmu i w ten sposób pomóc dawcy w walce z nieuleczalną chorobą.
Skoro jest to możliwe, to dlaczego jeszcze nie pomagają? Naukowcy tłumaczą, że nie potrafią do końca przewidzieć, jak uzyskane w laboratorium komórki będą się zachowywać w ludzkim ciele. Najnowsze badania, których wyniki ukazały się w „Nature", pokazują, że obawy te były słuszne.
Zespół uczonych z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego we współpracy z kolegami z USA i innych krajów ustalił, że w trakcie procesu przeobrażania fibroblastów w pożądane komórki powstają niepokojące mutacje. – Ich obecność stwierdziliśmy w każdej przebadanej linii komórkowej – tłumaczy prof. Kun Zhang. – Co ważne, spodziewaliśmy się, że mutacji będzie dziesięć razy mniej.
Część z nich była wyciszona, ale większość mogła zmieniać funkcje białek, w tym obecnych w genach związanych z rozwojem nowotworów.
Wyniki badań są reprezentatywne, gdyż powstały na podstawie analizy 22 różnych linii iPS uzyskanych od siedmiu zespołów.