Tylko kilku wykroczeniom drogowym przypisano zero punktów. Reszta jest punktowana do 10. Jeśli zbliżasz się do niebezpiecznej granicy dozwolonego limitu – 24 punkty – możesz się ratować przed utratą prawa jazdy. Weź udział w krótkim szkoleniu, a pozbędziesz się sześciu punktów z konta.
„Ratunkowe” szkolenie, mimo że kosztuje (średnio 300 zł), cieszy się w całym kraju coraz większą popularnością. Trwa sześć godzin. Jest podzielone na dwa moduły. Pierwszy prowadzi psycholog, drugi – policjant.
W ciągu sześciu godzin trzeba jedynie wysłuchać przygotowanych referatów na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego, obejrzeć kilka filmów o skutkach wypadków drogowych i potwierdzić swoją obecność na zajęciach. Taki ratunek możemy sobie zafundować dwa razy do roku w półrocznym odstępie. Po ukończeniu szkolenia dostaniemy zaświadczenie wydane przez dyrektora WORD, na podstawie którego właściwy komendant wojewódzki policji prowadzący ewidencję punktów karnych zmniejsza ich liczbę o sześć.
Pamiętać też trzeba, że odejmowanie jest możliwe, dopóki nie dobrniemy do dozwolonego limitu. Potem – kiedy mamy już 24 punkty – jest za późno. Wtedy pozostaje nam już tylko zdać egzamin kontrolny.
Niebawem jednak to dobrodziejstwo może w ogóle zniknąć. W myśl projektu ustawy o kierujących pojazdami wprawdzie kierowca, zanim trafi na ponowny egzamin, będzie mógł zgromadzić aż 48 pkt karnych, ale zniknie możliwość ich eliminowania.