Każdy kryzys ma podobny przebieg. Firmy tnąc koszty, zmniejszają wydatki na promocje. Całkowita rezygnacja z reklam z powodu spowolnienia to jednak według specjalistów zły pomysł.
– Jeśli firma jest w dobrej kondycji finansowej i może sobie pozwolić na wydatki, to lepszych czasów do promowania się nie będzie. Firmy wydają na reklamę mniej, co oznacza, że mniejszym kosztem można się wyróżnić i osiągnąć ten sam efekt, co wcześniej przy dużo większych nakładach finansowych – uważa Jacek Sadowski, szef DEMO Effective Launching.
– W przypadku zagranicznych firm na polskim rynku decyzje o cięciach zapadają w ich spółkach matkach. Polskie firmy powinny to wykorzystać, jeśli tylko je na to stać; bo nawet jeśli nie wzrosną im przychody, wzrosną udziały w rynku. To szansa, żeby odebrać pole konkurencji, która z reklamy zrezygnowała – uważa.
Według Tomasza Tęczy, media managera z SPC House of Media, dużo zależy teraz od zachowań konkurentów na danym rynku. – Jedne firmy widząc, że konkurencja rezygnuje z kampanii, robią to samo. Inne właśnie wtedy inwestują w promocję, żeby się wyróżnić. Oba wyjścia mają zalety i wady, to drugie na pewno wymaga odwagi – uważa Tęcza.
Firma, która decyduje się na kampanię, nie powinna jednak ulegać panice i opierać strategii na doraźnych obniżkach cen, żeby przebić ofertę konkurencji. – Gwałtowna wyprzedaż to pierwsza rzecz, jaka przychodzi firmom do głowy przy kurczącym się popycie. Jeśli jednak marka nie prowadziła dotychczas polityki konkurowania ceną, ale stawiała na jakość i wartość, taki ruch wyda się klientom dziwny i podejrzany. Poczują, że dotychczas byli przez firmę oszukiwani. Realnym zagrożeniem jest deprecjacja marki spowodowana agresywną promocją produktów uważanych za te z tzw. wyższej półki – uważa Marek Staniszewski, dyrektor strategiczny Young & Rubicam Brands.