Aż 8 mld dol. zainwestowano do połowy 2008 r. w rozwój wideo w Internecie. Zysków jak na razie wciąż nie widać. Wyjątkiem jest potentat YouTube, który w 2008 r. miał 200 mln dol. przychodów. Ale pojawiają się pierwsze jaskółki dające nadzieję na to, że na wideo w sieci można jednak zarobić.
Przykładem jest choćby amerykańska telewizja internetowa Revision3.com. – Dziś ma 13 programów, 6 mln odsłon miesięcznie i 3 mln dol. przychodów w 2008 r. – podkreśla Karol Kalinowski z agencji PepperWorks, autor prezentacji na konferencji o wideo w Internecie Fundacji ProMedia. Revision3.com zarabia na wideo, umieszczając w programach informacje o sponsorach. Rekompensują to widzom np. zniżki na rejestrację domen WWW.
W Polsce nie ma jednak produkcji tego typu. Wideo w sieci można znaleźć głównie w portalach, które wyodrębniły działy telewizyjne takie jak – Onet.tv, Wp.tv, Interia.tv czy Platforma tivi.pl.
– Serwisy wideo mają sens jako część dużego organizmu – mówi „Rz” Michał Brański, członek zarządu O2.pl. Głównie dlatego, że nawet w Internecie produkcja wideo kosztuje. Jak wynika z informacji „Rz”, np. koszt prawie 70 odcinków internetowego serialu „Klatka B” nie przekroczył 1 mln zł. Inwestycja się opłaciła. Sztandarowa pozycja portalu tivi.pl (już 20 mln kliknięć) spodobała się na tyle, że kupił go Polsat Play. W porównaniu z produkcjami telewizyjnymi wideo w sieci i tak jest tanie. Jeden odcinek kosztuje nawet 500 – 600 tysięcy złotych.
– Rozmowy o rentowności są tabu – mówi „Rz” Łukasz Skalik, kierownik grupy telewizja w portalu Wirtualna Polska. Jak przyznaje, wideo w WP jest blisko zbilansowania. Także dzięki kryzysowi, który zwiększył popyt na reklamę w sieci – tańszą i dokładniej dostarczaną niż w TV czy radiu. Pojawiają się też innowacje.