[srodtytul]Demokratyzacja informacji[/srodtytul]
Mówi się, że ważnym uwarunkowaniem marketingu w Internecie jest demokratyzacja informacji. Rozwój Internetu przyczynił się do niewiarygodnego zwiększenia dostępu do informacji, który wcześniej był domeną wąskiej grupy, do której należeli ludzie z wyższych klas społecznych, zazwyczaj zamożni. Wykorzystanie wyszukiwarek czy katalogów umożliwia proste i szybkie dotarcie do poszukiwanych informacji. Eric Schmidt, dyrektor generalny firmy Google, nazwał to zjawisko demokratyzacją informacji.
Łatwość w dostępnie do informacji i rozwój serwisów blogowych pobudziła znaczą część społeczeństw do samodzielnego tworzenia informacji i spowodowała szybki rozwój Web 2.0. Użytkownicy globalnej sieci mają wpływ na treści publikowane w nim przez media, firmy lub instytucje publiczne. Większość gazet udostępniających artykuły w Internecie umożliwia ich komentowanie.
Czy jednak jest tak, że użytkownik zdobył kontrolę nad treściami publikowanymi w sieci? Czy potrafi odróżnić przekaz neutralny od sponsorowanego? I wreszcie - czy praktycznie nieograniczone możliwości dawania i brania informacji oznaczają demokrację, czyli rządy ludu?
Dla przypomnienia - demokracja to taki ustrój polityczny, w którym źródło władzy stanowi wola obywateli. R. Dahl opisuję demokrację, jako stan idealny, w którym władza opiera się na uwzględnieniu w każdej chwili preferencji wszystkich członków grupy społecznej. Nacisk należy położyć na słowo władza. Czy zatem Internauci posiadają władzę?