W trwającej już kilka lat wojnie nadzorcy z telekomunikacyjnym monopolistą Komisja Europejska występuje w roli arbitra, który musi akceptować proponowane sankcje. Tym razem Bruksela oceniła wniosek UKE jako zupełnie bezzasadny.
— Nie ma żadnego dowodu istnienia monopolu na tym rynku. Co gorsza, gdyby wprowadzić środki proponowane przez UKE, to konkurencja warunki działania konkurencji uległyby pogorszeniu — powiedział wczoraj Jonathan Todd, rzecznik KE.
Operatorzy oferujący klientom internet muszą im zapewnić kontakt z dostawcami treści, czyli portalami, i z innymi abonentami (do komunikacji elektronicznej). Jeśli mają małą sieć, to muszą korzystać, odpłatnie lub nieodpłatnie, z usług innych. UKE argumentował, że w Polsce na rynku dominuje TPSA i że powinno się uregulować ceny dostępu innych do sieci TPSA. Komisja Europejska, wsparta przez 26 regulatorów z pozostałych państw członkowskich, odrzuciła te argumenty. Bo dostawcy internetu w Polsce mogą korzystać z usług zagranicznych sieci i nie potrzebują TPSA. Dowodem na istnienie konkurencji jest spadek cen. — Jeśliby uregulować ten rynek i narzucić TPSA regulowane ceny, to skutek byłby odwrotny. Konkurencyjne sieci nie miałyby miejsca na rynku — tłumaczy ekspert Komisji.
UKE może odwoływać się od decyzji Komisji do unijnego sądu. Może też przedstawić nowe argumenty i jeszcze raz wysłać wniosek do KE. Ale jak mówią nieoficjalnie eksperci w Brukseli, jest to mało prawdopodobne.