Takie zmiany mogą zostać wprowadzone podczas trwających w Parlamencie Europejskim prac nad nowelizacją tzw. dyrektywy w sprawie etykiet efektywności energetycznej (Energy Labeling Directive).
Ostateczna decyzja o tym, czy producent lodówki, pralki czy klimatyzatora będzie musiał informować w reklamie o tym, ile energii zużywa sprzęt (wyglądałoby to podobnie do tego, jak o szkodliwości palenia informują producenci papierosów), ma zapaść
5 maja. Dyrektywa dotyczy także m.in. chłodziarek, suszarek, zmywarek do naczyń czy grzejników wody, a po nowelizacji ma obejmować jeszcze więcej produktów (np. nawet okna). To oznacza, że obowiązkiem zostałaby objęta pokaźna część reklam.
Wydawcy lobbują, by takiego zapisu nie było. „Wprowadzenie obowiązku informowania o zużyciu energii w reklamie w postaci jakiegoś znaku graficznego (...) może zniszczyć koncepcję reklamową. Ponadto zwiększy się powierzchnia reklamy, tym samym wzrośnie jej koszt, a atrakcyjność reklamy w prasie się zmniejszy. W innych mediach skutki te nie będą tak drastyczne, ze względu na możliwość stosowania zabiegów technicznych i dynamiczną formę reklamy. W prasie natomiast reklama ma charakter statyczny – coś co jest wydrukowane nie zniknie i nie zmieni się. Producenci urządzeń o niższej klasie energetycznej (zużywających więcej energii) zrezygnują z reklamy w prasie i przeniosą środki do innych kanałów komunikacji” – pisze Izba Wydawcy Prasy.
Przeciwko nowej zasadzie są Europejskie Stowarzyszenie Wydawców Gazet ENPA (od European Newspapers Publishers’ Association) i Europejska Federacja Wydawców Czasopism FAEP (od European Federation of Magazine Publishers).