Z internetem rzeczy (Internet of Thing, IoT) jest jak z drukiem 3D. Od lat słyszy się o tym, że ma podbić świat, że dosłownie za rogiem czeka przełomowa technologia zdolna zrewolucjonizować jakość naszego życia, wpłynąć na potrzeby konsumentów nowej ery, po czym kolejne analizy rynku dowodzą, że na to nowe „coś" trzeba będzie jeszcze poczekać. Trójwymiarowe drukowanie podobnie uczy cierpliwości. Miało zadomowić się na dobre już z początkiem 2014 roku, po czym po półtora roku wciąż pozostaje technologią w większości w zasięgu ośrodków badawczych.
Nowe badania
Najnowsze badania poświęcone trendom internetu rzeczy wskazują, że przeważająca większość dyrektorów przedsiębiorstw (aż 75 proc.) wprowadza w swoich organizacjach IoT. Powstają jednak pytania, czy firmy będą w stanie tak wielkie ilości gromadzonych danych składować i czy uda im się wyciągać z nich odpowiednie wnioski? Nie sposób w końcu nagle wprowadzić do organizacji terabajtów danych nagrywanych bezustannie i poddawanych niezmordowanej analizie przez zawsze czujne systemy. Być może zatem internet rzeczy powinien zostać ograniczony w swojej koncepcji i zamiast łączyć wszystko ze wszystkim, skupić się jedynie na najpotrzebniejszych informacjach?
Prognozy firmy Deloitte zakładają sprzedaż bezprzewodowych urządzeń zdolnych do łączenia się w sieć IoT na ponad miliard. To o 60 proc. więcej niż w 2014 roku, łącznie pod koniec 2015 miałoby na świecie znajdować się blisko 3 mld „rzeczy" zdolnych do tworzenia wspólnego internetu. Analitycy wskazują na trzy główne obszary, w których może na przedsiębiorstwa czyhać niebezpieczeństwo. Pierwszym z nich jest możliwość łączności bezprzewodowej. Nie każde urządzenie tego wymaga, wszystko podłączone do monstrualnej sieci może prędzej wiązać się z łatwiejszym naruszeniem bezpieczeństwa niż z efektywnym przetwarzaniem pozyskanych danych. Przed kilkoma miesiącami Samsung musiał tłumaczyć się, dlaczego najnowsze telewizory mogą podsłuchiwać prywatne rozmowy swoich właścicieli i przekazywać je zewnętrznym firmom. Narażenie na cyber ataki można wobec internetu rzeczy podsumować z pozoru absurdalnym, jednak wobec nowych standardów nie oddalonym od prawdy stwierdzeniem, że będzie można zostać podsłuchanym nawet przez toster.
Big Data = Big Problem
Drugą kwestią, która może bardziej zaszkodzić niż pomóc, jest ogrom zbieranych danych. Big Data, o obrabianiu których z dumą mówił każdy szanujący się analityk technologii, tym razem tworzy potwora spowalniającego działanie organizacji i wymuszającego większe środki na swoje utrzymanie. Więcej informacji wcale nie idzie w parze z lepszym ich wykorzystaniem. Big Data może prędzej zaciemnić trendy niż dać na nie nowe światło. Po trzecie wreszcie warto, by wysiłki podejmowane w celu tworzenia IoT we własnym zakresie mierzyły w konkretne cele i by dawały się systematycznie oceniać. Inaczej można wpaść w pułapkę podążania za trendami, których celu samemu się nie zrozumie.