Powieść Michela Houellebecqa nosi tytuł „anéantir”, co można przetłumaczyć jako „zniszczyć”. 730 stron oprawionych w sztywną okładkę wydano na luksusowym papierze, osobiście wybranym przez autora. Koresponduje to najwyraźniej z aspiracjami pisarza, o którym krąży anegdota, że ma dwie obsesje: Nobel oraz islamofobia.
Najważniejsza nagroda literacka pozostaje na razie w sferze marzeń. Ale prawdziwa bądź rzekoma islamofobia pisarza spowodowała, że przebywał pod ochroną policyjną po zamachu na redakcję „Charlie Hebdo” w 2015 r. Związane to było z promocją kontrowersyjnej „Uległości”, która przyczyniła się do pogłębienia niechęci wspólnoty muzułmańskiej.
Powieść „anéantir” w Polsce ma ukazać się jesienią 2022 r.
W nowej powieści czuje się, że Houellebecq stara się omijać pewne tematy. Jeżeli pisze o terroryzmie, to przypomina amerykańskiego matematyka, „Unabombera” Teda Kaczynskiego, który przez 20 lat był najbardziej poszukiwanym przez FBI przestępcą. Przyjaciółką jednego z bohaterów jest czarnoskóra Maryse. Jest przykładem poświęcenia i wrażliwości.
Na kolejnych stronach pojawia się mniej lub bardziej zawoalowana krytyka sytuacji ekonomicznej: „Francja podupadała, ale nadal oferowała lepsze możliwości technologiczne niż Wenezuela czy Niger”. Niemniej jeden z bohaterów, minister ekonomii Bruno Juge (po polsku sędzia) to kompetentny i rozsądny pracoholik prowadzący zdyscyplinowane życie. Nawet makabryczne wideo w sieci, w którym zostaje zgilotynowany dzięki mistrzowskim efektom specjalnym, nie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi. Wideo zostaje usunięte, a autorzy pomimo poszukiwań służb specjalnych – niezidentyfikowani. Pozostają przypuszczenia, że sfingowany film pozostaje w ścisłej więzi z trzema zamachami terrorystycznymi: na chiński kontenerowiec, bank dawców spermy w Danii oraz statek przewożący migrantów do Europy.