O mieszaniu szczepionek przeciw Covid głośno było w kwietniu, kiedy pojawiły się doniesienia o przypadkach zakrzepicy wywołanych jakoby jednym z preparatów. Niemcy zamierzali nawet doszczepić osoby z grup ryzyka, czyli osoby młode, preparatem innego producenta. Dziś o mieszaniu preparatów mówi się w kontekście braku szczepionek.
– Trzeba jednak zadać sobie pytanie: po co to robić? Jeśli producent preparatu dostępnego na rynku badał efekty szczepienia dwoma dawkami w oparciu o własny preparat, nie robił krzyżówek, badań sprawdzających ze szczepionkami innych firm, to warto trzymać się tego, preparatu podanego w pierwszej dawce – uważa Marek Tomków. – Przychodzi mi do głowy tylko kilka powodów, dla których można by było takie krzyżówki robić – np. gdy mamy niedostępną drugą dawkę i wiemy, że nie będzie jej na naszym rynku, a pacjent jest zaszczepiony i minęło już kilka tygodni od czasu podania pierwszej dawki preparatu. Traktujemy to wówczas jako wyjście awaryjne. Drugim powodem mogłaby być sytuacja, w której po podaniu pierwszej dawki okazało się, że pacjent kompletnie nie toleruje preparatu, albo występują problemy, co do których nie ma wątpliwości, że nie wystąpią przy innym preparacie. Ale takie sytuacje są niezmiernie rzadkie. Trzeci powód wystąpiłby wówczas, gdyby okazało się, że jedna ze szczepionek bardzo mocno odstaje jeśli chodzi o jakość, np. przy wywoływaniu odporności na nową mutację koronawirusa – tłumaczył wiceprezes NRA.